All good things come to an end

Jak nie wiadomo o co chodzi...

to chodzi o śmiecie. A dokładnie o to, co udało mi się zużyć w grudniu.

Joanna Naturia maseczka nawilżająca z miodem i cytryną to podstawa pielęgnacji włosów Anielki, na zmianę z niebieską wersją (z lnem i rumiankiem). Wersja z miodem od tej z lnem różni się przede wszystkim zapachem. Działanie mają identyczne, dlatego kupuję tą, która aktualnie jest dostępna.

Cukrowy peeling Bielenda o zapachu soczystej maliny doczeka się osobnej notki, bo chciałabym trochę się o nim rozpisać. Na pewno polecam wszystkim miłośnikom malinowych kosmetyków.

Wstyd się przyznać, ale nie znam rosyjskiego. Cyrylica jest dla mnie równie czytelna co egipskie hieroglify a może nawet mniej. Z tego co wiem, to to co widzicie na zdjęciach to szampon do włosów. Ale z czym i do jakich - nie wiem. I w tym momencie nawet nie żałuję, bo tym razem szału nie było. Nie jest zły, ale nie ma tego efektu, co przy Marokańskim szamponie oczyszczającym Planeta Organica.

O Balea Regenerująca odżywka do włosów pisałam już tak często, że teraz skwituję to jednym zdaniem: moje włosy ją kochają. I tyle :)

Oba produkty Alverde: szampon Sensitiv z wyciągiem z brzozy i odżywka Aloe Vera+ Hibiskus do których mam pewien sentyment i co jakiś czas do nich wracam chyba bardziej z przyzwyczajenia niż z powodu ich efektów. Na pewno lubiłam je na początku mojego "włosomaniactwa", ale w tym momencie znam lepsze i wcale nie droższe.

Kolejny szampon od Babuszki Agafii, tym razem bardziej służący moim włosom.
I absolutny hit - niesłusznie nazywana odżywką wcierka SEBORAVIT.
Dla mnie rewelacja o bardzo przyjemnym (mimo ekstraktu z rzepy) zapachu.

Żel pod prysznic Lirene Szampańska Truskawka umilił mi niejeden prysznic. Bardzo przyjemny zapach, duża wydajność plus wielkie opakowanie i niewysuszająca skóry formuła to podstawowe atuty tego produktu. Na pewno skuszę się na inne zapachy jak tylko wykończę moje bardzo pokaźne zapasy mydełek Lush.

Thermo Gel Cayenne firmy Clarena szczegółowo opisałam już w TYM poście, uwielbiam go szczególnie teraz, gdy mamy prawdziwą zimę, rozgrzewa lepiej niż wełniane majciochy :P

Serum antycellulitowe SlimLine 5HD AA kupuję sporadycznie w Biedronce. W kwestii walki z kalafiorem szału nie ma, ale bardzo fajnie ujędrnia i jednocześnie nawilża suchą skórę.

Gdybym kiedykolwiek miała zrobić listę ulubionych kosmetyków na lato bez wątpienia spraye zapachowe Alverde znalazłyby się w pierwszej dziesiątce. Tu wersja grapefruitowo-bambusowa.

Z kolei masła The Body Shop to jedne z ulubionych mazideł do ciała późną jesienią i zimą. Miałam kilka wersji zapachowych i mimo całej sympatii do kokosa tej wersji więcej nie kupię. Nie jest to zapach, który dobrze się układa na mojej skórze, pozostanę więc przy zapachach owocowych (malina ♥) lub czekoladzie.

Delikatny płyn micelarny Tołpa Botanic zatarł niemiłe wrażenie, jakie pozostawił po sobie inny micel tej firmy - łagodny płyn micelarny Rosacal. Botanic nie tylko nie piecze mnie w oczy podczas demakijażu, ale też lepiej odświeża skórę i naprawdę niewiele brakuje mu do mojej ulubionej Biodermy. Hydrolat z kadzidłowca oprócz ładnego zapachu nie robi nic. Szkoda kasy.

Olejek Orientana drzewo sandałowe i kurkuma to obowiązkowa pozycja wśród letnich kosmetyków do twarzy, pisała o nim TU.

Kolejne produkty o których już zdążyłam napisać: Arkana Sakura Repair Cream i Serum 7 Olejów.

Serum Alverde Vital Plus zużyłam bez większych emocji, podobnie Przeciwzmarszczkowy krem na noc Re-Actin  firmy Iwostin. Średniej jakości produkty, których na pewno nie kupię ponownie, bo znam dużo, dużo lepsze w tej samej grupie cenowej.

O kremie z kwasami firmy Clarena napiszę osobną notkę, generalnie jestem na tak, ale bardziej w ramach zaprzyjaźniania się z kwasami, niż jako podstawa pielęgnacji.

Bioderma Matricium była wygraną w konkursie u Gerdy. Znam, lubię i polecam każdemu a pisałam o niej TU.

Dezodorant Garnier Mineral InvisiClear kupuje od dawna i szczególnie lubię odkąd bez problemu mogę go kupić w Biedronce.
Zdradzę wam mój sekret - uwielbiam body spraye Avon. Dodaję je do wody, której używam do prasowania ubrań i wtedy wszystkie rzeczy pięknie pachną.

Pięknie pachnąca sól borowinowa od Tołpy pewnie pojawi się kilka razy w nadchodzących zakupach.

A mówi się, że nie da się zdenkowac lakierów do paznokci :P To co widzicie to mój ulubiony czarny "pękacz" GRAFFITI NAIL TOP Isadora. I równie lubiany, choć niesamowicie niewydajny olejek do skórek w tzw. penie OPI.

I korzystając z okazji zapraszam was na małe rozdanie z nowością Bielendy - olejkiem oczyszczającym ARGAN CLEANSING FACE OIL, tym razem wygrywają aż 3 osoby.

Zasady:

1) Zabawa jest tylko dla PUBLICZNYCH OBSERWATORÓW  bloga (tylko blogger). Należy także polubić FP Bielenda.

2) Zgłoszeń należy dokonywać pod tym postem, według schematu:

Obserwuję jako:

FP Bielenda lubię jako: 

Udostępniłam/łem (link):

FP Blog Moniszona lubię jako: 

Udostępnienie informacji o rozdaniu jak i polubienie FP Blog Moniszona nie są warunkiem podstawowym, ale jak zwykle za takie rzeczy przyznaję dodatkowe punkty.

1. Konkurs trwa od dziś, czyli 07.01.2015 i trwa dokładnie do północy 25.01.2015

2.Wyniki rozdania zostaną ogłoszone w ciągu tygodni. 

3. Zwycięzca zostanie wyłoniony w drodze losowania. 

4. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).