Znowu wpadłam w wir pracy i rodzinnych obowiązków (m.in. czwarte urodziny Anielki), więc blog poszedł na chwilę w odstawkę. Ale ten tydzień mam nieco luźniejszy, bo córcia spędza ferie "zimowe" u babci, więc na pewno nadrobię zaległości. A sporo ciekawych postów czeka na zdjęcia i publikację: co warto kupić z Bare Minerals, kolejne lakiery OPI z kolekcji Brazil czy zapowiadane wcześniej ulubione kosmetyki dla dzieci.
A dziś zaległa notka o żuczku z limitowanej kolekcji KIKO o nazwie Laser. Nie wiem co producent miał na myśli tak nazywając kolekcję chromiaczków :P
Nazwa nazwą, ale same lakiery bardzo ładne. wprawdzie mam tylko jeden, ale miałam możliwość wypróbowania jeszcze dwóch kolorów z tej serii (dzięki Diunay) i naprawdę polecam. Tyle, że w sklepie już ich nie ma.
Nazwa nazwą, ale same lakiery bardzo ładne. wprawdzie mam tylko jeden, ale miałam możliwość wypróbowania jeszcze dwóch kolorów z tej serii (dzięki Diunay) i naprawdę polecam. Tyle, że w sklepie już ich nie ma.
O parametrach technicznych lakieru rozpisywać się nie będę, bo ile można pisać o szerokim pędzelku i innych takich :P
Za to konsystencja minimalnie rzadsza od tych z kremowym wykończeniem i śmiem twierdzić że sympatyczniejsza. Na tyle, że powinna zadowolić i te z was, które lubią klasyczne rzadziochy, jak i te, które podobnie jak ja wolą jednak gęściejszą formułę.
Za to konsystencja minimalnie rzadsza od tych z kremowym wykończeniem i śmiem twierdzić że sympatyczniejsza. Na tyle, że powinna zadowolić i te z was, które lubią klasyczne rzadziochy, jak i te, które podobnie jak ja wolą jednak gęściejszą formułę.
Najładniej wygląda w buteleczce, na paznokciach nie widać całego zakresu koloru, gdzieś ucieka ten turkus (a może mi nie udało się go złapać). Lakier wymaga 2-3 warstw i lekkiego wypolerowania paznokci, bo podkreśla bruzdy. Nie wiem ile schnie, bo pokryłam go warstwą Poshe, aby ukryć niewielkie nierówności płytki. Trwałość niezła w kierunku dobrej - niecałe 3 dni.
Na palcu wskazującym dołożyłam warstwę lakieru Lynndyrella, żeby nieco ożywić całość.
Na palcu wskazującym dołożyłam warstwę lakieru Lynndyrella, żeby nieco ożywić całość.
A na koniec pochwalę się jeszcze co dostałam do testów od firmy Delawell.
Oliwka do skórek i serum przeciwstarzeniowe już w użyciu. Jeśli chodzi o
serum to naprawdę jest WOW! I to już po pierwszym użyciu.
Przypominam także o trwającym Walentynkowym Rozdaniu.