Pierwszy raz pokazuję w taki sposób kolekcję lakierów, tzn. wszystko w jednym poście. Mam nadzieję, że taka forma się spodoba, bo niestety mam tyle lakierów do pokazania i tyle zaległych notek do opublikowania, że musiałabym pisać 5-6 razy dziennie. A komu chciałoby się to czytać? Mi na pewno nie :P
Dziś pokażę 3z 4 lakierów z setu miniatur
San Francisco, czyli: Muir Muir on the Wall, First Date at the Golden Gate, In the Cable Car-Pool Lane. Love&Peace&Opi pokazywałam już
TU. A
TU zrobiłam porównanie
Opi z benzynką od
Essie, czyli For the Twill of It.
Jako pierwszy najpiękniejszy kolor z setu - Muir Muir on the Wall, czyli bardzo ciemne, prawie czarne bordo delikatnie opalizujące na złoto (udało mi się uchwycić na jednym zdjęciu) z milionem czerwonych drobinek.
Jest taki piękny i tak przyjemnie się go nosi, że rozważam zakup pełnowymiarowej flaszeczki.
Dwie warstwy wystarczą w zupełności do gruntownego pokrycia płytki. Trwałość jak u mnie standardowa, czyli 2 dni w idealnym stanie plus lekko wytarte końcówki pod koniec trzeciego dnia. Nie przebarwia paznokci nawet bez bazy.
Drugi w kolejce jest First Date at the Golden Gate, intensywna, kremowa czerwień. Kolor ładny, ale nie dla mnie. Nie mogłam się do niego przekonać. Mam nadzieję, że nowej właścicielce przypadnie do gustu.
Dwie warstwy to minimum, ale ja nałożyłam trzy cienkie, bo wtedy kolor staje się ciemniejszy i nabiera głębi.
Nie jestem w stanie ocenić trwałości, bo zmyłam lakier po dwóch dniach. Ale w tym czasie lakier nie odprysnął i nie poznikał z końcówek paznokci.
Bałam się że przebarwi mi paznokcie, niestety zużyłam resztki bazy pod lakier i nie położyłam nic pod spód. Na szczęście poza niewielkim zaróżowieniem skórek podczas zmywania nie zauważyłam nic niepokojącego.
A na koniec klasyczna, ciemna śliwka o kremowo-żelowym wykończeniu (coś pomiędzy kremem a żelem) - In the Cable Car-Pool Lane. Jak dla mnie nic odkrywczego, bo takich kolorów znam wiele. I trochę za smutna i za płaska, ciemna baza aż prosi się o delikatny fioletowy schimmer.
Oprócz nieciekawego koloru (dla mnie) lakier ma same zalety, pigmentacja-rewelacja, trwałość i idealna konsystencja.
Można powiedzieć, że jest jednowarstwowcem. No prawie - trzeba mocno się
przyjrzeć by dostrzec różnicę między małym palcem (2 warstwy lakieru) a
pozostałymi paznokciami.
A wam który kolor podoba się najbardziej? A przy okazji przypominam
Blond and wavy, że nie wysłała mi swojego adresu.