Na zmarszczki pracujemy latami – nie pojawiają się z dnia na dzień. Już około 18. – 20. roku życia skóra zaczyna się starzeć. Skutków tego procesu nie obserwujemy natychmiast, ale to właśnie wtedy zaczynamy tracić włókna kolagenowe. Dlatego pierwsze zauważalne zmarszczki możemy dostrzec w okolicach 30-tego roku życia. Szczególnie, gdy nie stosujemy odpowiedniej pielęgnacji, często wystawiamy się na działanie promieni słonecznych, oraz co ciekawsze - prowadzimy nieregularny tryb życia. A potem jest już tylko gorzej.
Nie ma się co oszukiwać. Nie istnieje cudowny kosmetyk, który pomoże nam "wyprasować" głębokie zmarszczki i odmłodzi twarz o 20 lat. Na wygląd swojej twarzy pracujemy latami, więc jak ten proces odwrócić w miesiąc? Przykro mi, ale takie rzeczy to tylko w reklamach.
Dlatego tak jak dobry lekarz, wolę zapobiegać, niż leczyć. I od lat wklepuję, wcieram, nawilżam, chronię i rozpieszczam moją skórę, jak tylko mogę. I gdy tylko mam czas.
Czym kieruję się przy wyborze kremu? Pięknym opakowaniem, bajecznym opisem czy może tylko składem? Czasami trudno mi powiedzieć, ale głównie sięgam po produkty profesjonalne i gabinetowe, które duży nacisk kładą na wysoką zawartość substancji aktywnych. Taki właśnie jest krem przeciwzmarszczkowy Richevon. W składzie kosmetyku znajdują się między innymi:
- ekstrakt z ruszczyka kolczastego, który działa przeciwzapalnie, ujędrniająco, nawilżająco, zmiękczająco, ale przede wszystkim wzmacnia naczynia krwionośnych i poprawia krążenie.
- bogaty w olejki eteryczne wyciąg z kwiatów lawendy. Dogłębnie nawilża, łagodzi podrażnienia naskórka, działa przeciwzapalnie, poprawia ukrwienie, stymuluje regeneracje, nawilża, oczyszcza oraz tonizuje,
- ekstrakt z rośliny Eleuterokok kolczasty - źródła antyoksydantów, witaminy C i witamin z grupy B.,
- Palmitoyl Tetrapeptide: chroni przed powstawaniem podrażnień i stanów zapalnych, a także poprawia elastyczność skóry i zmniejsza widoczność zmarszczek,
- pochodząca z ekstraktu z guarany kofeina działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie, ma także właściwości drenujące, przez co poprawia stan wiotkiej skóry,
- niezbędny do prawidłowego funkcjonowania skóry koenzym Q10. Hamuje działanie wolnych rodników i chroni przed rozpadem kolagenu. Dodatkowo nawilża, poprawia elastyczność i jędrność skóry.
Krem przeciwzmarszczkowy Richevon ma postać bezbarwnego, żelowatego płynu. Bardziej przypomina mi serum, niż krem. Lekka formuła sprawia, że jest idealnym kremem na dzień, pod makijaż. Na noc jest dla mnie zbyt mało "treściwy", dlatego wzbogacałam go często ulubionym olejem. Opakowanie to lekki i wygodny w użyciu atomizer z pompką. Wygląda jak typowy produkt apteczny - producent postawił na wnętrze, nie na wygląd. Co nie zmienia faktu, że nie można go nazwać brzydkim. Jest ładne w swojej prostocie i funkcjonalności.
Samo działanie polewa głównie na wygładzeniu i dogłębnym nawilżeniu skóry. Widać to było szczególnie zaraz po lecie, gdy mimo stosowania filtrów nieco opaliłam twarz (a może to morska woda). A dogłębnie nawilżona skóra to ładniejszy, młodszy wygląd, zmniejszenie widoczności drobnych zmarszczek i opóźnienie pojawienia się tych najgorszych zmarszczek: głębokich, dużych i widocznych. Nie wiem jak krem poradzi sobie z istniejącymi już utrwalonymi bruzdami, ponieważ jeszcze się takich nie dorobiłam. To gładkie czoło, nie skażone myślą :p
Drobne kreseczki w okolicach oczu nie są już tak widoczne, nawet po zbyt krótkiej nocy, co pozwala mieć nadzieje, że i z tymi gorszymi coś zdziała.
Krem o pojemności 50 ml kosztuje 159 zł i wystarcza na ponad miesiąc codziennego stosowania .