Może się okazać, że coś, co nas nie zachwyciło przy pierwszym "maźnięciu", staje się perełką przy dłuższym stosowaniu. Tak właśnie było z tym masełkiem.
I bardzo żałuję, że nie ma go w sklepie stacjonarnym. W tym internetowym nie kupuję, bo często wysyłają kosmetyki przeterminowane lub z krótkim terminem ważności.
Cena: 12,90 zł (promocja z kartą stałego klienta).
Skład: nie mam pojęcia i nigdzie nie mogę znaleźć. Pewnie to tajemnica. Na stronie znalazłam takie informacje:
Składnik aktywny : wyciąg z arniki bio o właściwościach ochronnych.
Dodatkowe składniki: masło karité ( shea butter, olej z masłosza), z ekologicznych upraw na Mali i w Burkina Faso, zostało wyselekcjonowane przez naukowców Yves Rocher ze względu na swoje właściwości odbudowujące i regenerujące niezbędne w pielęgnacji zniszczonej i suchej skóry rąk.
Obietnice producenta: wiem, że wiele osób nie lubi czytać tej części, ale często marketingowcy mamią nas takimi obietnicami, że nie sposób o nich nie wspomnieć i porównać jak to się ma do rzeczywistego działania kosmetyku.Dodatkowe składniki: masło karité ( shea butter, olej z masłosza), z ekologicznych upraw na Mali i w Burkina Faso, zostało wyselekcjonowane przez naukowców Yves Rocher ze względu na swoje właściwości odbudowujące i regenerujące niezbędne w pielęgnacji zniszczonej i suchej skóry rąk.
Regeneruje i wygładza pęknięcia suchych i zniszczonych rąk. Chroni przed czynnikami zewnętrznymi.
Konsystencja bogatego balsamu otula dłonie i zapewnia uczucie komfortu już po pierwszej aplikacji.
Testy: balsam redukuje spierzchnięcia skóry w 95% przypadków.*
*Test skuteczności przeprowadzony na 22 osobach w ciągu 15 dni.
Konsystencja bogatego balsamu otula dłonie i zapewnia uczucie komfortu już po pierwszej aplikacji.
Testy: balsam redukuje spierzchnięcia skóry w 95% przypadków.*
*Test skuteczności przeprowadzony na 22 osobach w ciągu 15 dni.
Moja opinia: rzadko jestem zadowolona z kremów do rąk, może mam za duże wymagania od tego typu kosmetyków. Kilkanaście lat maczania dłoni w różnych odczynnikach chemicznych i częstego mycia zrobiło swoje. Dłonie mam zniszczone jak u staruszki. Moim problemem jest wiecznie sucha i ostra skóra dłoni a także ciągle przesuszone skórki "około-paznokciowe".
A to masełko naprawdę poprawiło stan moich rąk. Upieram się przy nazwie masło, mimo iż producent nazywa to balsamem. Dla mnie balsam do rąk to kosmetyk o raczej rzadkiej konsystencji. A ten kosmetyk jest zbity, lekko twardawy, ale można go bez problemu wydłubać z opakowania.
Masło stosowałam do smarowania dłoni w ciągu dnia, ale także na noc (gruba warstwa kremu a na to bawełniane rękawiczki).
Masło ma piękny zapach i żałuję, że YR nie ma balsamu do ciała bądź żelu pod prysznic o tym zapachu. Dla mnie jest to połączenie świeżego awokado z lekko jeszcze niedojrzałym wnętrzem orzecha laskowego. Oprócz niesamowitego zapachu ma także przyjemną maślaną konsystencję i wygodne w używaniu pudełeczko. I co najważniejsze: już po kilku tygodniach regularnego używania (kilka razy w ciągu dnia+na noc) przestały robić mi się zadziory przy paznokciach, skórki wyglądały na zadbane i nawilżone a całe dłonie wyglądały wyraźnie lepiej. Skóra była gładka, nawilżona i natłuszczona. Była, bo już w 2 tygodnie po wykończeniu kremu jest gorzej, choć nie tak źle, jak przed kuracją tym masłem.
Wady:
- nie ma go już w sprzedaży
- wolno się wchłania i trzeba go długo wsmarowywać w skórę
Zalety:
- cena (nawet regularna cena - ok. 30 zł - jest dla mnie do przyjęcia, przy takiej wydajności kosmetyku)
- niesamowity zapach, który utrzymuje się na skórze
- gęsta i zbita konsystencja (maślana)
- wydajność
- opakowanie z którego łatwo wydobywa się kosmetyk
- dobrze zabezpiecza dłonie nie tylko przed mrozem
- mocno natłuszcza i odżywia skórę
- pozostawia tłusty, ale nie lepki film na rękach (niektórym może to przeszkadzać, ale mi nie)
- natychmiast poprawia kolor i wygląd rąk
- dłuższe stosowanie sprawiło, że przestały mi pękać skórki przy paznokciach a skóra wyraźnie się wygładziła
- regeneruje skórę dłoni (po kilku tygodniach regularnego stosowania)
Ocena: 4,5/5
Wyczytałam na wizażu skrajne opinie na temat tego kremu, więc widać, że nie u każdego się sprawdził. Jeśli go kiedyś znajdę, kupie na pewno większy zapas, bo naprawdę go polubiłam.
Jakoś nie mogę przekonac się do tej marki! Zbieram i zbieram się na zakupy i dojśc do sklepu nie mogę!!! :)
OdpowiedzUsuńJak już wpadniesz do sklepu to polecam zakup dwufazowego preparatu do demakijażu :)
UsuńCena regularna trochę wysoka...
OdpowiedzUsuńcena troszke odstrasza
OdpowiedzUsuńZnam dużo droższe i gorsze ;)
Usuńojej, ile razy ja tak miałam że nie zdecydowałam się za 1 razem, a później już nie było. :(
OdpowiedzUsuńTez tak ostatnio mam :(
UsuńJa w większości YR zamawiam z neta,bo nie chce mis ie łazić do sklepu i nie trafiłam jeszcze kosmetyków z krótkim terminem ważności ani przeterminowanych,co konkretnie dostałaś przeterminowanego,żebym uważała:)
OdpowiedzUsuńMoja mama z siostra dostały kiedyś zepsute i przeterminowane kremy do twarzy. Jak chcesz to podpytam sie dokładnie które.
Usuńok,dzięki,bo mam ochotę na dwa kremy,to nie wiem,czy nie lepiej mi będzie jednak ruszyć tyłek do sklepu:)
UsuńTo ja na niego mam ochotę:)hehe,blisko mam,około 15 minut drogi,ale...ja tak nie lubię jeździć po sklepach z niemowlakiem:(buu,ale będę musiała,dzięki za info:)
UsuńHe,he,już się zaczynam bać,a ten mój ancymon wykręca się w wózku na brzuch,na kolana klęka i ogląda wszytko dookoła,i jak tu gdzieś pojechać,jak cały czas trzeba mieć na niego oko:)ale ruszę,ruszę,tylko się boję,że jak pojadę to na dwóch kremach nie skończę,bo ja lubię YR:)
UsuńJeszcze nie wyskakuje,ale już zajarzył,że jak się odbije stopami to przeleci kawałek do przodu:)zostawię męża w sobotę z bejbikiem i prysnę:)hehe
UsuńJa mam ten kłopot, że po pierwsze czekam, aż się skończy, po drugie nie lubię łazić po sklepach, więc jeśli coś mnie nie zachwyci od razu, to marne są szanse, że do tego wrócę...
OdpowiedzUsuńTytuł posta wymiata! :)))
Miałam napływ weny twórczej (często tak mam w nocy) :)
Usuń99% moich zakupów z braku czasu robię przez internet, więc znam ten ból. Na szczęście sklep YR mam pod nosem. Co z tego, jak kremu już nie ma :(
Kupiłam go w styczniu a dopiero w maju zabrałam się za używanie.
Masło do rąk... z taką nazwą nie spotkałam się jeszcze O! :)
OdpowiedzUsuńTak troszkę głupio brzmi, no nie?
UsuńZaskoczyłaś mnie pisząc, że sklep internetowy wysyła kosmetyki z krótką datą wazności.... jeszcze będąc w Polsce często kupowałam i NIGDY nie miałam takiej wpadki.
OdpowiedzUsuńLubię masła do rąk, z reguły dobrze się spisują. A kosmetyki z YR przyjemnie mi się używa.
Od dawna nauczyłam się, że jak coś mi wpadnie w oko/ zainteresuje TO... kupuję i nie czekam.
Moja mama z siostra miały tak kilka razy, dlatego wolę kupić bezpośrednio w sklepie :)
Usuńja też się nie spotkalam z tym, żeby przy zamówieniu przez internet przyszły kosmetyki z krótką datą ważności...
OdpowiedzUsuńja niestety do YR się zraziłam, 2 razy potworne reakcje alergiczne, gdzie przecież alergikiem nie jestem :( i teraz się boję cokolwiek u nich kupować poza żelami pod prysznic.
To rzeczywiście kiepsko :(
Usuńa mnie się wydaje, że widziałam ten balsam jak szukałam ostatnio swojego kremu do rąk (z tej samej serii, ale w tubce- właściwości ma takie, jak opisałaś, bo mam taki sam problem ze skórą dłoni, a kremy są dla mnie często za tłuste, za lepkie, za śmierdzące, ten jest idealny). Jak będę następnym razem, mogę nabyć (jeśli będzie), jeśli jesteś zainteresowana of kurs.
OdpowiedzUsuńA gdzie widziałaś ten krem?
Usuńok, zapomniałam ;)
Usuńznalazłam je w krakowie w krokusie na pewno.