Z całej kolekcji zainteresowało mnie tylko pięć kolorów:
midnight kiss - dawno nie byłam tak rozczarowana podczas testowania nowych kolorów. Ale tak bywa. Człowiek spodziewa się "Bóg wie czego" a to tylko zwykły czarny cień z drobinkami. I wcale nie wielokolorowymi, tylko srebrnymi i różowo-fioletowymi. Znowu dałam się podejść pięknemu opisowi :(
fruitcake - bardzo podobny kolor do Golden Lilac z Lily Lolo, trochę tylko ciemniejszy i mniej złoty.
santa baby - taki sobie bordowy brąz, na kolana nie powala.
winter coat - szarawy fiolecik z fioletowymi drobinkami
grinch - jedyny cień z tej kolekcji, który chcę mieć w większej ilości. Jest prawie identyczny jak miw (Egyptian Treasures), ale bez tej czerni w podstawie. Piękna, błyszcząca, zieleń, wielowymiarowa, raz oliwkowa a pod innym kątem złota.Cała kolekcja wygląda tak:
0 komentarze :
Prześlij komentarz
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze :)