Za oknem szaro i ponuro, mimo iż do kalendarzowej jesieni mamy jeszcze kilka dni. Dlatego myślami wracam do lata. I wspominając słoneczne dni zapraszam was na "krótkie" podsumowanie letnich zużyć.
Dwa dezodoranty, każdy kupiony przypadkiem i każdy dobry na swój sposób. SVR Spiral Roll-On ma delikatniejsze działanie i lepiej sprawdza się bezpośrednio po depilacji, zaś Garnier Mineral Protection szybciej wchłania się, dzięki czemu nie pozostawia plam na ubraniach.
Mydła w płynie YOPE to nasz nieodłączny towarzysz w łazience. Aniela najbardziej lubi wersję pachnąca goździkami, mężowi wszystko jedno, byleby tylko on za to nie płacił. A ja uwielbiam miętę z herbatą, szczególnie latem.
Recenzję balsamu pod prysznic Le Petit Marseiliais pisałam wieki temu, ale nic od tego czasu się nie zmieniło. Żałuję tylko, że cała seria pielęgnujących olejków i balsamów Le Petit Marseiliais zniknęła nagle ze sklepów. Żel pod prysznic Dove znalazłam w jednym z pudełek Shiny Box. Ma piękny zapach, ale słowa z reklamy o głębokim nawilżeniu to niestety tylko chwyt marketingowy.
Za to olejek pod prysznic Dove Nourishing Care to już zupełnie inna bajka, tym razem z dobrym zakończeniem. Nie pachnie, za to nawilża i wygładza skórę. Podobnie jak olejek pod prysznic Lirene Inca Inchi. Po oba kosmetyki sięgnę ponownie w zimie.
Żel pod prysznic ORIGINAL SOURCE Lime and Coconut Milk to jedna z letnich limitek, które można było kupić w Lidl. Upajający, tropikalny drink pod prysznicem? Zawsze!
Ulubiony letni peeling o zapachu limonki - Bomb Cosmetics Cranberry&Lime. Konkretna moc zdzierania podbita tak naturalnym zapachem, że aż ślinka leci. Plus krótki i miły dla oka skład. Brawo! Wracam do niego co rok.
Krem do biustu Soraya Body Diet przykuł mój wzrok ciekawą grafiką. Opakowanie inne niż wszystkie skrywa w sobie fajnie ujędrniającą biust emulsję. A lekka konsystencja zepchnęła w lecie z piedestału ulubiony olejek, bo nic tak nie psuje humoru jak tłuste plamy na bluzce w upalny dzień ;)
Rozświetlający balsam do ciała Lirene podkreśli wakacyjną opaleniznę. Wiewiórki robią na zimę zapasy orzechów, ja uzupełniam zapas kremów do rąk - Otulający krem do rąk Naturativ to jeden z moich ulubieńców.
Kolorówkę zużywa się wolno, nawet ulubione produkty. Rozświetlacz z Everyday Minerals Wet Sand zużywałam wiele lat, najlepszy cień do blendowania Kiko, co najmniej 4 lata. A 2 próbki podkładów mineralnych Lauress zdenkowałam dopiero podczas urlopu.
Ben Nye Banana kupuję nałogowo, to prawdopodobnie 3 albo 4 opakowanie tego cudownego specyfiku, które zużyłam w ciągu ostatnich lat. Tusz L'Oreal Fatale - ale tylko z nazwy. Rewelacyjna szczoteczka, dokładnie z tych wąskich i silikonowych, jakie lubię.
Zielony krem - bazę do skóry naczynkowej Bielenda CC Cream wspominam bardzo miło.
Puste butelki po lakierach to prawdziwa rzadkość. Tą trójkę zużyłam głównie do malowania bombek. I tak powoli zaczynały już gęstnieć.
Essie Belugaria, Essie Toogle to the Top i Essie Lots of Lux. Tęsknić będę tylko lakieru z piekła rodem ;)
Kultowy olejek Nuxe - tu w wersji podróżnej. Lubię działanie, nie znoszę zapachu. I mini wersja olejku do kąpieli Kneipp. Tak mini, że nie wystarczyła nawet na jedną kąpiel.
Maski, próbki i ulubione skarpetki złuszczające Sunew.
Filtr do opalania Avene PF 30. Używam od lat, pasuje mi w nim wszystko. Planuję w końcu napisać posta o ulubionych kosmetykach do opalania, więc może doczeka się w końcu kilku ciepłych słów.
Dwa udane produkty Lirene do demakijażu, którym nie straszny nawet tusz wodoodporny - Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i Duo płyn micelarny z olejkiem rycynowym. Niezastąpiony duet po imprezie na basenie.
Post o esencjach Bielenda już się pisze, o microdermabrazji The Body Shop piałam już wiele raz, jeśli zobaczycie kiedyś w sklepie (bo ja nie widziałam od ponad roku) - bierzcie śmiało.
Dwie wersje L'Oreal PROFESSIONNEL PRO FIBER w czerwieni i granacie. Dla mnie rewelacja, niebawem konkretne podsumowanie wszystkich produktów z tej gamy.
Urlopowy zestaw w mini formacie od Bumble and Bumble.
Koło ratunkowe dla włosów zniszczonych rozjaśnianiem - SERIA INFORCER od L’Oréal Professionnel.
Szampon Uzdrowiskowy Busko - Zdrój - szampon, jak szampon. Cudów nie zdziałał, ani krzywdy nie zrobił. Regenerum Regeneracyjny szampon do włosów - recenzje znajdziesz TU.
Dwie niezłe maski do włosów: Pilomax i maska avocado Cosnature Avocado&Mandel.
Ulubiona i podobno najlepsza pianka do falowanych włosów (dostępna już chyba tylko online) - Nivea Flexible Curls.
Schwarzkopf Oil Miracle to jeden z podstawowych kosmetyków do włosów Anieli. Zabezpiecza końcówki i ułatwi rozczesywanie długich włosów.
A jak twoje letnie zużycia? Znasz coś z mojej letniej listy?
Peeling limonkowy mnie zaciekawił. Opakowanie z pewnością wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńU mnie sporo zużyć, jedna ja staram się denko robić miesiącami ;)
Też tak kiedyś robiłam, ale bywały miesiące, kiedy miałam zaledwie 3-4 puste opakowania, dlatego robię przynajmniej z 2 miesięcy :)
UsuńOoo, zużyte lakier? :)
OdpowiedzUsuńTak, tyle że do ozdoby bombek na choinkę :D
UsuńAle już mocno zgęstniały, że nawet Restore powoli przestawało działać, za to bombki - ekstra klasa :D
Krem do biustu muszę obadać. Dawno temu używałam świetnego z Bielendy, ale już nie widzę, go na półkach.
OdpowiedzUsuńU mnie żele z Dove pozostawiają lekko nawilżoną skórę (chociaż wiadomo, że nie ma mowy o dogłębnym nawilżeniu) i bardzo je lubię. Chciałabym kiedyś wypróbować puder Ben Nye - jestem pod wrażeniem, że udało Ci się zużyć tyle opakowań :)
OdpowiedzUsuńpoczątkowo olejek lirene używałam do mycia ciała, lubię jego męski zapach ale od momentu gdy pokazał swoje niesamowite właściwości czyszczące myję nim pędzle. usunął przebarwienia bardzo stare z gąbek , pogodziłam się , e już zostaną a teraz wyglądają jak nowe, jest niesamowity. bardzo ubię kosmetyki dove i nic na to nie poradzę, balsamy, pianki i kremowe żele. miałam peeling z Bomb Cosmetics ale pachnący oranżadką pomarańczową.
OdpowiedzUsuńczęść rzeczy znam i miałam ;)
OdpowiedzUsuńniektórych niestety w ogóle nie znam.
essie bardzo ładne, a tego czarnego tez mam na wykończeniu ;)
Original Source kocham. Te soczyste zapachy są boskie <3
OdpowiedzUsuńEssie Toggle to the top było moim pierwszym lakierem tej marki i byłam w nim absolutnie zakochana :)
OdpowiedzUsuńJa z CC od Bielendy zupełnie się nie polubiłam, za to ich maska Carbo jest całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńSpore denko, ja tam bardzo lubię ten zapach olejku Nuxe :)
OdpowiedzUsuńno jest tego trochę, znam żele pod prysznic :D Miałam to serum z soraya nie miło wspominam.
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale żadnego z tych produktów nie znam, a jest tego całkiem sporo :)
OdpowiedzUsuń