Bionigree oczyszczające serum do skóry głowy

Peelingi to moje małe uzależnienie. Uwielbiam to, jak wygląda skóra po peelingu, niezależnie czy to twarz, pięty czy ramiona. Można śmiało powiedzieć, że lubię szorować się "od stóp do głów". Tylko z głową mam mały problem. A dokładnie ze skórą głowy. Bo ciągle mamy na rynku deficyt produktów do oczyszczania tak specyficznego obszaru ciała. 

Bionigree oczyszczające serum do skóry głowy to pierwszy w Polsce polski produkt kosmetyczny do oczyszczania skóry głowy charakteryzujący się najwyższą jakością naturalnych składników, dodatkiem olejku z czarnej porzeczki i potwierdzoną skutecznością. Pomaga w walce z łupieżem, łuszczycą i świądem głowy i zapaleniem skóry głowy. Stanowi także doskonałe uzupełnienie świadomej pielęgnacji włosów, dlatego powinien się znaleźć na półce każdej "włosomaniaczki".

Szklane opakowanie o pojemności 100 ml to koszt ok. 90 zł. Z jednej strony to sporo, na szczęście często bywa w promocji. Martwi mnie za to krótki termin przydatności, zużycie takich ilości kosmetyku, nawet przy regularnym stosowaniu jest praktycznie nierealne. Dlatego dużo bardziej wolałabym mniejszą pojemność serum za odpowiednio mniejszą cenę.

Ogromną zaletą opakowania jest szklana pipeta, która ułatwia rozprowadzenie na skórze wodnistej formuły.

Opis samego działania zostawiłam sobie na koniec, ponieważ tu mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem realistką, ale czytając tyle opinii na temat tego jak serum cudownie stymuluje porost włosów, miałam nadzieję, że i u mnie podobnie zadziała. Niestety tak się nie stało. Ale z drugiej strony producent wcale tego nie obiecuje, pisze uczciwie, że jest to serum oczyszczające. I w kwestii oczyszczania, a tym samym zmniejszenia przetłuszczania się skóry głowy działa idealnie. Regularne używanie (u mnie raz w tygodniu na ok. 30 minut przed myciem głowy) sprawia, że włosy dłużej są puszyste i świeże. I zdecydowanie lepiej się układają. A lepiej oczyszczona skóra głowy = brak swędzenia skalpu spowodowanego podrażnieniem.

Czy kupię je ponownie? Na pewno! Tyle, że tym razem na spółkę z siostrą.