Urban Decay jest firmą znaną przede wszystkim z palet i bazy pod cienie. Z paletami Urban Decay różnie bywa, są lepsze (jak Vice i Vice 2) i gorsze (jak obie palety Gwen Stefani), szalone jak Deluxe i bardziej uniwersalne jak Naked 3, za to pojedyncze cienie: zwykłe i Moondust są dużo mniej popularne. Na polskich blogach praktycznie ich nie widuję, mimo iż wiele z nich jest bardzo ciekawa nie tylko pod względem koloru, ale też wykończenia.
Dziś chce wam pokazać 3 najciekawsze według mnie cienie o ulubionym przeze mnie wykończeniu duochromowym, tzw. kameleonki: Solstice, Lounge i Zodiac.
Cała trójka do kupienia w sieci
Sephora. Często niedostępne online, szczególnie podczas promocji, dlatego trzeba wypatrywać ich stacjonarnie. Najdłużej poszukiwany przeze mnie Lounge znalazłam w Sephorze na Targówku.
A wszystko zaczęło się od Solstice. To był jeden z tych dni, gdy czekając na męża wpadłam do pobliskiej Sephory. Włóczyłam się między półkami wypatrując nowości. Tak właściwie miałam kupić podkład na jesień, ale nie znalazłam nic ciekawego. Chodziłam między półkami sama nie wiedząc czego chcę, obejrzałam kilka testerów - znacie ten stan?
Aż dotarłam do półki Urban Decay. Wśród mocno sfatygowanych testerów coś przyjemnie zabłysnęło na fioletowo a zaraz potem na różowo. To był on - Urban Decay Solstice. Pierwszy i zarazem najbardziej lubiany przeze mnie cień do powiek Urban Decay.
Lounge pochodzi z podstawowej kolekcji cieni do powiek Urban Decay. W tym momencie kolekcja składa się z 41 kolorów ( w USA 59 kolorów), od matowych poprzez opalizujące i satynowe aż do brokatowych. Każdy z nich znajduje się w opakowaniu z ciemnym, chromowym wykończeniem i charakterystycznymi złotymi inicjałami UD.
Pojedynczy cień kosztuje 92 zł. Cienie można w prosty sposób wyjąć z opakowania i umieścić w palecie Build Your Own Palette Urban Decay - u nas niedostępnej.
Aby cienie były bardziej kryjące przy ich produkcji zastosowano technologię Pigment Infusion System. Cienie Urban Decay można aplikować za pomocą palca lub pędzelkiem z podwójną końcówką Naked Basics (większa końcówka pędzelka służy do nanoszenia cienia, węższą bez problemu narysujemy kreskę na linii rzęs). Aby pogłębić intensywność odcienia i zwiększyć jego trwałość trzeba użyć bazy pod cienie Urban Decay Primer Potion.
Skład: Caprylic/Capric Triglyceride, Zinc Stearate, PTFE, Talc, Ethylene/Acrylic Acid Copolymer, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol, Sorbic Acid.
Zapomnij o wszystkim co wiesz o błyszczących cieniach do powiek, cienie do powiek Urban Decay Moondust z pewnością przekraczają granice Twojej wyobraźni. Niezwykłe, wyrafinowane, nasycone opalizującymi drobinkami dają blask w wymiarze 3D. Cienie Urban Decay Moondust dla odmiany mają opakowania w kolorze jasnego srebra.
Cenowo nie różnią się wcale, ponieważ pudełeczka o podobnej gramaturze kosztuje 92 zł.
Za to kolorów w kolekcji jest zdecydowanie mniej, bo tylko 11.
Urban Decay Lounge - to bardzo ciemny, kasztanowy brąz opalizujący na zielono, turkusowo i złoto. Na czarnej bazie przybiera odcień ciemnej zieleni, roztarty i rozblendowany zamienia się w połyskliwą, jasna zieleń.
Urban Decay Solstice - w opakowaniu ma kolor różu zmieszanego z ceglastym brązem, opalizuje na turkusowo, zielono i złoto. Nałożony na czarną kredkę daje kolor ciemnego brązu, na turkusowej kredce zmienia się na niebiesko-zielony. Roztarty połyskuje kolorami złota, turkusu, zieleni i jasnego błękitu.
Urban Decay Zodiac - bardzo ciemna zieleń na czarnej bazie z brokatem w różnych odcieniach zieleni. Mocno roztarty zostawia na skórze tylko brokatowe drobinki, mimo najciemniejszego koloru jest najsłabiej napigmentowany z całej trójki.
Dla porównania zdjęcia w intensywnym słońcu i lekkim półcieniu. A poniżej (od lewej) cień Urban Decay Solstice wklepany opuszkiem w czarną kredkę, dalej nałożony na turkusowa kredkę i solo na bazie Urban Decay Primer Potion.
Tu cień Urban Decay Lounge w duecie z cieniem Urban Decay Solstice w makijażu w fioletowo-zielonej tonacji. Plus czarna kreska na którą nałożyłam cień Urban Decay Lounge za pomocą cienkiego pędzelka do ust.
Tu cień Urban Decay Solstice na tle subtelnych, matowych brązów w mojej ulubionej wersji makijażu dziennego. Delikatna opalizacja rozświetla oko, ale także tuszuje lekkie niedociągnięcia makijażu. Sprawia, że makijaż ma w sobie to coś!
Do makijażu ze zdjęcia użyłam:
- podkład Dior Forever (stara wersja) 020 Beige Clair
- podkład Dior Forever (stara wersja) 020 Beige Clair
- puder sypki Pupa Like a Doll Loose Powder w kolorze 03 Natural Beige
- cienie z palety Laura Mercier DARING BY DAY
- cienie z palety Laura Mercier Tribal Chic
- korektor Smashbox 24 HOUR CC SPOT CONCLEAR
- tusz Kobo IDEAL VOLUME
- pomada do brwi Pupa Eyebrow Definition Cream w odcieniu 004 DARK CHOCOLATE
Na otwartym oku niewiele widać, potworna wada opadającego i płaskiego łuku brwiowego, ale widać, że coś się dzieje a oko jest powiększone i podkreślone.
Wszystkie trzy cienie Urban Decay uważam za bardzo udane, przy Solstice i Zodiac należy uważać na osypywanie się brokatowych drobinek, dlatego najlepiej makijaż zacząć od oka a dopiero potem przejść do podkładu, pudru, itd.
Przypominam także o konkursie - KLIK.
Są cudowne!
OdpowiedzUsuńŚwietne kolory :)
OdpowiedzUsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuńPiękne są te cienie! Świetnie wyglądają w makijażu, ten blask brokatu i duchromowego pigmentu jest fantastyczny!
OdpowiedzUsuńNie nazawałabym palety UD Gwen Stefani jako gorszą - przeciwnie - jedna z lepszych. Poza Nakedami, oczywiście.
OdpowiedzUsuńTa ich wielowymiarowość zachwyca :)
OdpowiedzUsuńw opakowaniu prezentują się pięknie natomiast na oku trochę jakby słaby pigment ;) może takie wrażenie na zdjęciach
OdpowiedzUsuńŚwietne kolory cieni i te duochromowe wykończenie :-D
OdpowiedzUsuńWow obłędne!!!
OdpowiedzUsuńTakie cienie mi się marzą!!! Nawet nie jestem w stanie powiedzieć który najładniejszy!!!
Szczerze mówiąc... mózg mi rozwarstwiło od takiej wyobraźni w stworzeniu tak intrygujących kolorów.
OdpowiedzUsuńU mnie widziała i się zakochała ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam markę UD! Świetnie, że w końcu jest dostępna w Polsce, bo tak to trzeba było sprowadzać z USA. A te pojedyncze cienie są fantastyczne. Przepięknie wyglądają na skórze.
OdpowiedzUsuńCienie kameleony:) Ja na pewno sięgnęłabym po jaśniejsze kolory, bo jednak wolę pastele;) Ale te kolory muszę przyznać, że są intrygujące:)
OdpowiedzUsuńTe cienie są piękne! Ale tak rzadko maluję oczy, że szkoda by mi je było kupować ;)
OdpowiedzUsuńKolory to zupełnie nie moja kolorystyka, ale wyglądają bajecznie i Tobie bardzo pasują:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam UD, a te kolory są cudowne- zwłaszcza róż!
OdpowiedzUsuń