Temat idealnie dobranego podkładu i trików makijażowych zapewniających efekt nieskazitelnej cery powraca jak rzeka. Wygładzona i rozświetlona skóra to podstawa dobrego makijażu i nawet najpiękniej zrobione oko czy starannie wyrysowane usta tracą cały efekt na tle źle rozprowadzonego podkładu, tworzącego na skórze nieestetyczne plamy.
Podkład DIORSKIN FOREVER FLAWLESS PERFECTION FUSION WEAR MAKEUP ma zapewnić skórze matowe wykończenie, doskonałe krycie przy jednoczesnym uczuciu komfortu w każdych warunkach. Daje długotrwały, perfekcyjny wygląd przez cały dzień. Formułę wzbogacono aktywnymi składnikami zmniejszającymi widoczność porów, dlatego podkład nie tylko kamufluje, ale też pielęgnuje skórę.
Podkład Diorskin Forever jest dostępny w dwunastu odcieniach, dopasowanych do każdego odcienia skóry.
Cena: 229 zł
Każda
z nas ma swój ulubiony sposób aplikacji podkładu, ale też i kilka
"pewniaków" w swojej kosmetyczce. Ja też, ale do tej pory nie znalazłam
podkładu idealnego, na który zawsze mogę liczyć niezależnie od pory
dnia, roku jak i stanu skóry.
DIORSKIN FOREVER FLAWLESS PERFECTION FUSION WEAR MAKEUP nie jest ani pewniakiem, ani ideałem, ale mimo to lubię go, przede wszystkim za wysoki faktor SPF, oraz za przyjemne dla oka (i nie tylko) satynowo-rozświetlające wykończenie. Ale uwaga! Wykończenie starej wersji jest odmienne od nowej "ulepszonej" wersji.
Nie zgadzam się z producentem, że podkład daje matowy efekt. Na pewno nie stara wersja, chociaż nowej rzeczywiście bliżej jest do matu. Podkład zostawia na skórze satynowo-rozświetlony efekt. Ale jest to wykończenie bardzo ładne, wyjątkowo naturalne i odmładzające. Taki efekt młodej i wypoczętej skóry, który lubi każda z nas.
Poziom krycia nie jest najmocniejszy, obstawiałabym coś w okolicach średniego. Przy czym zakryje wypryski, krostki i rozszerzone pory, ale już z czerwonymi pajączkami sobie nie radzi. Dlatego wymaga użycia zielonego korektora lub bazy (świetnie współpracuje z Smashbox Photo Finish More Than Primer Blemish Control).
Ma dwie wady, które sprawiają, że nie jest podkładem "całorocznym": nie dogaduje się z cięższymi i treściwszymi kremami, po które sięgam zimą (nie warzy się, ale robi plamy), w lecie zaś szybko spływa mi z twarzy i skóra bardzo szybko zaczyna się błyszczeć.
Najlepiej wygląda nałożony Beauty Blenderem, ale na co dzień wystarczą mi paluszki. Za to wyjątkowo nie lubi pędzli, szczególnie tzw. języczków ze sztucznego włosia.
Odcień podkładu Dior Diorskin Forever, którego używam wiosną i na jesieni to 020 Beige Claire. Jest to średni beż z gatunku neutralnych, nieco szarawy (w moim odczuciu), ale bez tonów żółtych, różowych czy pomarańczowych. Odpowiedni dla nieco ciemniejszej skóry, ale nie za ciemnej. Kolor ten jest nieco bardziej szary i jaśniejszy niż w nowej wersji podkładu. Nie utlenia się i nie ciemnieje.
Wady:
- średni poziom krycia
- gryzie się z niektórymi kremami na dzień (tymi cięższymi, zimowymi)
- słaba trwałość i odporność na wysokie temperatury
Zalety:
- wysoki filtr SPF 25
- satynowe wykończenie, które odmładza i rozświetla skórę
- bogata paleta odcieni
- nawilża skórę
- nie podkreśla suchych skórek i rozszerzonych porów
Podkładu Dior Diorskin Forever (stara wersja) 020 Beige Clair użyłam także w makijażach w następujących postach:
Dzisiejszy post jest niejako wstępem do kolejnej notki - porównaniu obu wersji podkładu Diorskin Forever. Ponieważ różnią się nie tylko faktorem, ale także kolorem a przede wszystkim wykończeniem.
Kilkakrotnie przymierzałam się do zakupu podkładu Diora, ale po przetestowaniu próbek nigdy się nie zdecydowałam na żadną z wersji. Spore problemy miałam już z doborem odpowiedniego odcienia.
OdpowiedzUsuńNiby 12 odcieni, ale niektóre (np. brzoskwinia( jak z kosmosu ;)
UsuńMi byłoby szkoda zapłacić ponad 200zł za podkład, który radzi sobie "jako tako". Mam swoich o wiele tańszych ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńMasz rację :)
UsuńTyle że ja mam same podkłady, które są fajne, ale nie idealne. Ideału nie znalazłam do dziś :(
Podaj swoich ulubieńców, przyjrzę się im :D
Cena i marka rozbudzają wymagania, a tu jak widzę szału nie ma.Co do ideału to stale szukam. Lubię rozświetlenie i średnie krycie. Vichy Teint Ideal ostatnio miałam próbkę. Fajnie zachowuje się na twarzy, ale wybór kolorów woła o pomstę do nieba :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam idealnego podkładu, ale bardzo mnie zastanawia podkład Kat von D, który niby ma mega krycie :)
OdpowiedzUsuńHmm to chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt daje na cerze, nie robi jakiejś maski, choć kolor zdecydowanie nie mój bo za ciemny ;)
OdpowiedzUsuńuważam, że jest wiele innych podkładów które świetnie się sprawdzają w praktyce za niższą cenę więc nie ma sensu przepłacać ;)
OdpowiedzUsuńteraz kupiłam tę nową wersję i jest świetna :)
OdpowiedzUsuńA ja nie używam podkładów. Nie umiem się przyzwyczaić że mam coś na twarzy.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie jest świetne!!!
Jestem zachwycona moim nowym nabytkiem podkładem Nude Foundation od Artdeco!
OdpowiedzUsuń