Nie wiem jak to się dzieje, że ulubione lakiery bardzo długo nie pokazuję na blogu, ba niektórych z nich nie pokazałam do dzisiejszego dnia :) Tak właśnie było z Blair, którą kupiłam we wrześniu na targach kosmetycznych.
Dopiero w zeszłym tygodniu postanowiłam się zmobilizować, zrobiłam porządek na półeczce z ulubionymi lakierami i odstawiłam do sfotografowania te, których jeszcze nigdy nie pokazałam.
I dlatego dziś chwalę się manicure, które nosiłam 3 dni, nosiłabym pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie odpadające czerwone paseczki. Szary bazowy lakier to Rimmel 711 Punk Rock, czerwony to wiśniowa Zoya, paseczki także namalowane Blair.
Wykończenie lakieru jak dla mnie to typowy drobny schimmer, pigmentacja bardzo dobra, kolor jest ciemny i głęboki a do pełnego pokrycia wystarczą dwie warstwy. Nieco gęściejszy od większości Zoyek jakie mam, ale do konsystencji Essie trochę mu brakuje. Wytrzymuje średnio 2,5 dnia i trzyma się lepiej bez lakieru nawierzchniego niż z nim (widać nie lubi się z Poshe czy Seche Vite). Ale uwaga - 2 warstwy wysychają nawet godzinę. Nie przebarwia paznokci mimo intensywnego koloru.
Dla mnie jeden z piękniejszych i szlachetniejszych odcieni czerwieni i na pewno warto mieć go w kolekcji. Tym samym wielkie dzięki dla Kamili, która mnie na niego namówiła.
super to wyglada
OdpowiedzUsuńładny :D
OdpowiedzUsuńFajnie do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńZgodna z nich parka :)
UsuńTeż mi się podoba.
OdpowiedzUsuńŁadnie im razem :)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie :)
OdpowiedzUsuńMnie ta Zoya nie zachwyca, Rimmel mi się bardziej podoba :)
OdpowiedzUsuńA ja ją uwielbiam :)
Usuńkolor lakieru z rimmela swietny ;-)
OdpowiedzUsuńTaka przyjemna szarość :)
UsuńFajnie się razem prezentują te kolory :)
OdpowiedzUsuńświetny mani :) fajne kolorki:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńSuper to wygląda :)
OdpowiedzUsuń