Dziś będzie o moich odkryciach kosmetycznych zeszłego roku, ale także o wielkich bublach, jakie wylądowały w moim koszyku.
HITY
1. Żel do usuwania skórek Sally Hansen - cena ok. 20 zł
Skórek raczej nie wycinam i nie są wyjątkowo grube,
ale rosną bardzo szybko i zwykłe odsuwanie po kąpiel to dla mnie za mało. Wczesniej używałam kremu do skórek z Avonu, ale to jeszcze nie było to. Nie zmiększał ładnie skórek i po nałożeniu sporej warstwy musiałam czekać 15 minut, zanim troszkę odmiękły.
A ten specyfik błyskawicznie (w niecałą) minutę rozprawia się z nesfornymi skórkami. I sprawia, ze nowe odrastają wolniej.
Na początku kuracji używałam do 2 razy w tygodniu, teraz wystarczy mi raz na 2 tygodnie. Trzeba tylko pamiętać, żeby go dokładnie zmyć po maksimum 1 minucie!

2. Seche vite dry fast top coat - cena 28 zł
Długo opierałam się, ale w końcu zachęcona opiniami dziewczyn na wizażu,
zakupiłam to cudo. Preparat naprawdę działa. Niesamowicie przyspiesza wysychanie lakieru. 2 solidne warstwy lakieru, które wysychają godzinę lub dwie, po użyciu tego specyfiku wysychają w niecałe 15 minut.
Nie żartuję. Radzi sobie nawet z 4-5 warstwami lakieru (sprawdzone z zegarkiem w ręku - po 37 minutach mogłam rozwiesić pranie i nic się nie odbiło na paznokciach).
Trzeba tylko ostrożnie nałożyć warstwę seche vite na wilgotne jeszcze paznokcie. I gotowe! Polecam każdej zabieganej mamie i nie tylko :)
3. Odżywka do włosów z lnem i rumiankiem Joanna Naturia - cena 4,90 zł
Niezły produkt za małe pieniądze, ale jest problem z dostępnością.
Swoją kupiłam w Lewiatanie poza Warszawą.
Nakładam ją na ociekające wodą włosy (od końcówek do połowy długości), rozczesuję i zostawiam, żeby włosy wyschły same.
Tak samo postępuje z włoskami Anieli, dla niej też zrobiłam psikadło do włosów ułatwiające rozczesywanie kołtunków (odżywkę rozcieńczamy pół na pół z wodą destylowaną i mieszamy).
Włosy są po niej miękkie, błyszczące i bardziej się kręcą. I ładnie pachną.
Skład ma też bardzo dobry, ale o tym będzie w poście o moich odżywkach do włosów.
4. Olej do włosów Sesa - cena 45 zł (180 ml)
Mój ulubieniec do olejowania włosów.
Nakładam go wieczorem na suche włosy a rano zmywam szamponem bez SLS-ów i silikonów np. dziecięcym Baybydream.
Włosy są miękkie, odżywione, ładnie się układają i nie elektryzują. Nie zauważyłam, żeby mniej wypadały, ale może dlatego że za krótko go stosuję (jestem dopiero w połowie dużego opakowania).
5. Olejek do twarzy z Lucy Minerals Ambrosia Multi-Tasking
O olejku tym można poczytać tu <KLIK>
Ostatnio też mieszam go z żelem hialuronowym (tym z Naturalis) i taką mieszaninę wklepuję rano w twarz. Minerały bardzo ładnie trzymają się na takiej bazie.
6. Tusz do rzęs z Oriflame Wonder Lash w kolorze Prune (śliwkowy brąz)
- cena 19,90 zł w promocji
Bardzo fajny tusz za niewielką cenę.
Raczej do codziennego makijażu, bo nie daje spektakularnego pogrubienia i wydłużenia. Ale ładnie pokrywa rzęsy, nie tworzy grudek i rozdziela rzęsy. Ma bardzo ładny kolor śliwkowego brązu. Trochę się rozmazuje pod wpływem wilgoci.
A teraz kity. Będą tylko dwa i oba to tusze do rzęs. Co za przypadek.
KITY
1. Tusz Hypnose Drama Lancome - cena 120 zł (w promocji)
Miał być efekt sztucznych rzęs a wyszedł dramat.
Uwielbiam "zwykły" Hypnose, ale uległam namowom pani w Sephorze i skusiłam się na nowość (na początku 2011). Szybko pożałowałam zakupu. Wielka szczoteczka, którą trudno manewrować i na którą nabierało się bardzo dużo tuszu - efekt to trzy wielkie grube kluchy sterczące mi
z powiek w miejscu rzęs. A na dodatek trudno zasychał i strasznie się rozmazywał.
Porażka!
2. Tusz Maybelline Cat's Eye - cena 24,90 zł (w promocji)
Bardzo lubię tusze Maybelline z wielu powodów.
Na ten skusiłam się, bo był w promocyjnym zestawie
z płynem do demakijażu oczu (nawet niezłym).
Dałam się nabrać na chwyt marketingowy, bo dopiero po zakupie przeczytałam o nim kilka recenzji (większość nienajlepszych). Najgorsza w tuszu jest szczoteczka, bo sama masa nałożona inną szczoteczką zachowuje się bardzo ładnie na rzęsach. Tusz nakładany orginalną szczotką "nie czepia" się moich rzęs. Muszę się nieźle namachać, żeby cokolwiek było widać. A na dodatek szczoteczka jest źle wyprofilowana i ciągle kłuję się nią w oko.
A jakie są wasze kity i hity 2011?
Miałam kiedyś tusz hypnose i był świetny :D Ale może coś od tej pory się zmieniło ;)
OdpowiedzUsuń"Zwykły", czyli ten tradycyjny Hypnose jest świetny, niestety coraz rzadziej widuję go w sklepach. Chyba powoli zastępują go Hypnose Drama i Hypnose "Dolls Eye" (dobrze, ze przeczytałam recenzje, zanim go kupiłam, bo to podobno kolejny bubel).
Usuńżel do skórek jest i moim hitem :)
OdpowiedzUsuńPolecam jeszcze Seche Vite :)
Usuńmam ten żel do skórek. :)
OdpowiedzUsuńI co o nim myślisz?
Usuńszukałam czegoś takiego jak ten żel do usuwanie skórek z Sally Hansen, super w najbliższym czasie muszę go odnaleźć:)
OdpowiedzUsuńPolecam, poleciłam go swojej koleżance i była nim zachwycona.
UsuńTo już jest prawie pewne, że kupie Seche Vite ...
OdpowiedzUsuńKup a nie pożałujesz :D
UsuńJa też uwielbiam tusze Maybellina mam aż trzy już ;D pozdrawiam i obserwuję :)
OdpowiedzUsuńZ tym felernym mam 4 (Colossal Volume wodoodporny i fioletowy i jeszcze w czerwonym opakowaniu)
UsuńChciałabym gorąco zaprosić Cię do udziału w dwóch konkursach, które aktualnie trwają na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńhttp://przystankowa-ballada.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
Na pewno coś zmaluję w weekend :)
Usuńja używam max factor masterpiece max i jestem z niego zadowolona:) wcześniej miałam między innymi diorshow ale krcze 120zł na tusz jednak mi szkoda:P pozdrawiam i obserwuję :)
OdpowiedzUsuńMaxfactory jakos nie przypadły mi do gustu, choć był okres, kiedy byłam zakochana w tuszu 2000 calorie
Usuńja tak samo 2000 calorie był moim ulubionym, ale jak ostatnio go kupiłam wydał mi się strasznie kiepski:P masterpiece max kupiłam zachęcona opiniami na wizażu:) chociaż i tak nadal szukam :P
UsuńPod kazde cienie uzywam bazy. Z kredka nie probowalam, moze akurat :)
OdpowiedzUsuńGdy zalezy mi na trwałości makijażu to bazę (kobo lub meow)lekko przypudrowuję i rysuję dość grubą, niechlujna kreskę, którą rozcieram na powiece.Dopiero na to nakładam cień.
UsuńWłaśnie mój wysuszacz Sally Hansen jest na wyczerpaniu, więc muszę kupić i spróbować może teraz Seche Vite ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńTak jak obiecałam nowa czytelniczka się zgłasza (cashmeree- wizaz):) A wracając do tematu to może trafiłaś na felerną wersję Drama? Dla mnie ten tusz to rewelacja faktem jest że długo wprawiałam sie żeby makijaż był perfect ale było warto :) a co do płynu do skórek zgadzam sie w 100% rewelacyjny jest
OdpowiedzUsuńWitam nową czytelniczkę :D
UsuńJakoś nie przypadł mi do serca ten tusz, ale poszedł w dobre ręce.