Od wieków wiadomo, że kobiety kochają złoto. Zaraz po diamentach. Szczególnie w postaci ciekawej i wyrafinowanej biżuterii. A gdyby tak złoto zastosować w kosmetyce. Czy to ma sens? I czy złota baza L'Or Guerlain to tylko ładnie wyglądający, ale zbyteczny gadżet?
"Złoto -(Au,
łac. aurum) – pierwiastek chemiczny o liczbie atomowej 79. Złoto jest
ciężkim, miękkim i błyszczącym metalem, najbardziej kowalnym i ciągliwym
spośród wszystkich znanych metali. Czyste złoto ma jasnożółty kolor i
wyraźny połysk, nie utlenia się w wodzie czy powietrzu. Z wyjątkiem
helowców (tzw. gazów szlachetnych) złoto jest najmniej reaktywnym
pierwiastkiem. Złoto jest drogocennym i poszukiwanym metalem szlachetnym
używanym w biciu monet, jubilerstwie, sztuce i zdobieniach." - tyle o złocie możecie znaleźć w wikipedii.
Ale o złocie w ujęciu kosmetycznym pisze się niewiele, ciekawe dlaczego.
Ale o złocie w ujęciu kosmetycznym pisze się niewiele, ciekawe dlaczego.
Na wzór najbardziej luksusowego klejnotu, szlachetne płatki mają formę ultra błyszczących i ultra rozświetlających drobinek zanurzonych w nawilżająco-wygładzającym żelu.
Baza L'Or Guerlain to płatki prawdziwego 24 karatowego złota zanurzone w lekkim i nietłustym żelu. Głównymi składnikami żelu są polimery, składniki nawilżające oraz tzw. wypełniacze.
Cena: 299 zł
Sposób użycia:
- nałóż na grzbiet dłoni niewielką ilość żelu, aplikuj
delikatnie na twarz rozcierając na zewnątrz, aby wygładzić rysy.
Odczekaj kilka sekund, zanim nałożysz podkład.
- we wnętrzu dłoni wymieszaj Złoto i kilka kropel płynnego
podkładu
zdjęcie makro na którym dobrze widać płatki złota |
Od kilku lat inwestuję w bazy pod makijaż, zarówno te pod podkład, jak i te pod cienie do powiek. Moja skóra należy do tzw. trudnych, dlatego bez dobrej bazy po kilku godzinach wszystko mi spływa, albo zaczyna nieestetycznie się błyszczeć.
Dobra baza (z naciskiem na dobra) nie tylko przedłuży trwałość makijażu, ale także zadba o skórę, wygładzając ją, napinając i nawilżając. No i nie może też mnie zapychać.
Dlatego większość popularnych i ogólnodostępnych silikonowych baz skreślam z góry. I wybieram te żelowe, albo krzemionkowe.
Taka właśnie bazą jest Złota baza L'Or Guerlain.
Wygładza i ujędrnia skórę, zmniejsza wydzielanie się sebum, co sprawia, że makijaż jest trwalszy przy jednoczesnym nawilżaniu skóry. Złote płatki w dyskretny sposób rozświetlają cerę.
Jestem świadoma tego, że dla niektórych cena 299 zł jest kwotą mocno wygórowaną, mimo to zachęcam do obmacania sklepie, ponieważ w tym przypadku płacimy głównie za skład, nie za opakowanie czy reklamę. A reklamy tej bazy nie widziałam nigdy, ani w gazecie, ani na portalu urodowym. A mimo to jest jednym z lepiej sprzedających się kosmetyków firmy Guerlain.
Jest dość wydajna, głównie z powodu lekkiej i dobrze rozsmarowującej się konsystencji. Opakowanie z powodzeniem wystarczy na 5-6 miesięcy przy codziennym używaniu. Duże też znaczenie odgrywa aplikator, która ułatwia sprawne, ale oszczędne wydobycie kosmetyku.
Tekst zawiera linki afilacyjne. Zachęcam was do wchodzenia w nie, ponieważ niewielki % z tego trafia do mnie.
WYNIKI KONKURSU:
Nie mogłam się oprzeć wizji szydełka wystającego z pośladka u Serenitki B :D
"Moja największa pomyłka: Moja największą pomyłką było klapnięciem na nie tym krześle co trzeba...Ale po kolei.
Mając 13 lat spędzałam wakacje u babci. Babcia - wielka miłośniczka robótek ręcznych( w szczególności na szydełku) siedziała w domu tworząc arcydzieła co jakiś odkładając robótkę na krzesło. Tak było i tym razem.
Ja, zmordowana zabawą wpadłam do domu z wielkim rwetesem, chcąc posadzić gdzieś tyłek i odpocząć. Jako cel obrałam sobie krzesło na które z całą siłą opadłam. Na nic zdał się w tym samym momencie krzyk babci z próbami powstrzymania przed siadaniem. Gdy usiadłam babcia powiedziała że tam była robótka i dlatego próbowała mnie powstrzymać. Ległam więc na kanapę. Babcia w tym czasie przeszukała robotkę...Nie ma SZYDEŁKA! Było - nie ma!
Leżąc na kanapie coś mnie zakuło więc przekręciłam się na brzuch. Dotykam pośladków a tam czuję wystający drut! Przerażona wrzasnęłam że wbiło mi się coś w tyłek, to to przeklęte szydełko wbiło się na sztorc prosto w mój pośladek! Najlepsze że jak to się stało to nic mnie nie zabolało :D
Zaczęłam płakać w wniebogłosy, zleciała się rodzina i wezwano pogotowie.
Wyobraź sobie miny ratowników medycznych którzy zastają zawytą ze strachu 13-latkę z wystającym prętem w tyłku...Bezcenne wrażenia :D
Okazało się że 15 cm szydełko wbiło się na 12 cm i zdecydowano o przewiezieniu mnie do szpitala na usunięcie.
Jechałam więc do szpitala leżąc na brzuchu,z opuszczonymi gaciami i ręcznikiem przykrywającym zad by nie było większego wstydu...
Ratownicy mieli konkretny ubaw :D
Jakby tego było mało przy wejściu do szpitala którym wjeżdżałam na noszach stało dwóch chłopaków którzy rozbawieni zainteresowali się sytuacją a jeden zapytał czy dam mu swój numer. Upokorzenie chyba nie mogłoby już bardziej sięgnąć zenitu :D
Później zostałam chyba z milion razy pokłuta zastrzykami a ukoronowaniem cudownego dnia było wyciąganie tego szydełka w mega bólu i w towarzystwie licznego grona lekarskiego które cytuje " takiego przypadku jeszcze nie widziało"...
Kilka lat później znów trafiłam do tego szpitala z podejrzeniem wyrostka to chirurgowi wydałam się znajoma..na hasło "szydełko" - poznał od razu :D Morał z tej historii krótki: Uważamy na czym siadamy :D"
Proszę o kontakt mailowy (tova1@o2.pl).
Nie mogłam się oprzeć wizji szydełka wystającego z pośladka u Serenitki B :D
"Moja największa pomyłka: Moja największą pomyłką było klapnięciem na nie tym krześle co trzeba...Ale po kolei.
Mając 13 lat spędzałam wakacje u babci. Babcia - wielka miłośniczka robótek ręcznych( w szczególności na szydełku) siedziała w domu tworząc arcydzieła co jakiś odkładając robótkę na krzesło. Tak było i tym razem.
Ja, zmordowana zabawą wpadłam do domu z wielkim rwetesem, chcąc posadzić gdzieś tyłek i odpocząć. Jako cel obrałam sobie krzesło na które z całą siłą opadłam. Na nic zdał się w tym samym momencie krzyk babci z próbami powstrzymania przed siadaniem. Gdy usiadłam babcia powiedziała że tam była robótka i dlatego próbowała mnie powstrzymać. Ległam więc na kanapę. Babcia w tym czasie przeszukała robotkę...Nie ma SZYDEŁKA! Było - nie ma!
Leżąc na kanapie coś mnie zakuło więc przekręciłam się na brzuch. Dotykam pośladków a tam czuję wystający drut! Przerażona wrzasnęłam że wbiło mi się coś w tyłek, to to przeklęte szydełko wbiło się na sztorc prosto w mój pośladek! Najlepsze że jak to się stało to nic mnie nie zabolało :D
Zaczęłam płakać w wniebogłosy, zleciała się rodzina i wezwano pogotowie.
Wyobraź sobie miny ratowników medycznych którzy zastają zawytą ze strachu 13-latkę z wystającym prętem w tyłku...Bezcenne wrażenia :D
Okazało się że 15 cm szydełko wbiło się na 12 cm i zdecydowano o przewiezieniu mnie do szpitala na usunięcie.
Jechałam więc do szpitala leżąc na brzuchu,z opuszczonymi gaciami i ręcznikiem przykrywającym zad by nie było większego wstydu...
Ratownicy mieli konkretny ubaw :D
Jakby tego było mało przy wejściu do szpitala którym wjeżdżałam na noszach stało dwóch chłopaków którzy rozbawieni zainteresowali się sytuacją a jeden zapytał czy dam mu swój numer. Upokorzenie chyba nie mogłoby już bardziej sięgnąć zenitu :D
Później zostałam chyba z milion razy pokłuta zastrzykami a ukoronowaniem cudownego dnia było wyciąganie tego szydełka w mega bólu i w towarzystwie licznego grona lekarskiego które cytuje " takiego przypadku jeszcze nie widziało"...
Kilka lat później znów trafiłam do tego szpitala z podejrzeniem wyrostka to chirurgowi wydałam się znajoma..na hasło "szydełko" - poznał od razu :D Morał z tej historii krótki: Uważamy na czym siadamy :D"
Proszę o kontakt mailowy (tova1@o2.pl).
O kurcze, cena mówi swoje :) ale to złoto kusi :)
OdpowiedzUsuńOch kocham tą markę ♥♥ ale przekonałam sie, że mają buble ;( ale to złotko wygląda pieknie *.*
OdpowiedzUsuńGratki :)
baza marzenie cudo nad cudy :) ♥
OdpowiedzUsuńCena zaporowa, ale kosmetyk z tych, które chciałoby się choć raz spróbować. Gratulacje dla Serenitki :)
OdpowiedzUsuńmnie ten produkt na razie przerasta :P :D ale z chęcią bym go nabyła:P
OdpowiedzUsuńHahah, nagroda jak najbardziej zasłużona! Gratulacje :D
OdpowiedzUsuńA mnie najbardziej zainteresowała historia na końcu. Niezły ubaw i niezapomniane przeżycie. XD
OdpowiedzUsuńGratuluję kochana :*
Jeeej jaka niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńDziękuje za uznanie :D
Naskrobałam mejla przedwczoraj: Nie wiem czy dotarł :)
UsuńWysłałam jeszcze raz,nie wiem czemu nie dochodzi :(
UsuńJak teraz nie dojdzie to może wyśle przez fb?
Moje facebookowe dane: Monika Bochman
Złoto kosztuje :) ale super się prezentuje.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę bazę, jest warta każdej złotóweczki :)
OdpowiedzUsuńhaha ja usiadłam na nożyczki, wbiły się w biodro, obok kości, wyjęłam sama i się zagoiła na długo przed weselem ;)
OdpowiedzUsuńale cudowne to złotko, ślicznie się mieni :-)
OdpowiedzUsuńbaza jest super;) warto w nią zainwestować:)
OdpowiedzUsuńw sobotę miałam robiony makijaż u kosmetyczki produktami Estée Lauder . byłam zachwycona efektem i zamierzałam kupić sobie te produkty (baza i podkład) teraz gdy czytam Twoją opinię zaczynam się zastanawiać czy nie dołożyć trochę i nie wybrać tej bazy, w makijażu nie mam za dużego doświadczenia.
OdpowiedzUsuńPiękna! Mogłabym się wpatrywać w tą buteleczkę całymi dniami :D
OdpowiedzUsuńwow ale piękne
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga!
Zapraszam na kanał!
Jestem ciekawa tej bazy :)
OdpowiedzUsuńNo to i ja się ubawiłam, choć to zabawne na pewno nie było z tym szydełkiem w pośladku :) Za to podwójna nagroda się należy :D Co do złotej bazy, bardzo mnie kusi :))
OdpowiedzUsuńOj ta historia z szydełkiem mnie rozbawiła :D:D
OdpowiedzUsuń