Dziś przed wami notka, która chodziła mi po głowie od dłuższego czasu
a dokładnie od momentu sesji zdjęciowej, przy której pracowałam.
Malowałam
modelkę, piękną, młodą dziewczynę, szczupłą, bardzo zgrabną ze sporym, ale
wyglądającym naturalnie biustem (jak się potem okazało silikonowym). I pewnie
nawet bym się nie domyśliła tego, gdybym nie malowała jej prawie całego ciała,
łącznie z dekoltem. I możecie wierzyć, albo nie, ale wystarczyło kilka minut i
już wiedziałam, że coś jest nie tak. Więc jako osoba z natury ciekawska
wypytałam się skąd pomysł, by powiększyć biust wkładkami silikonowymi i jak to
z tym powiększaniem jest.
Pewnie wiele z was ogląda programy o operacjach plastycznych, gdzie powiększanie
biustu wydaje się takie szybkie, łatwe, trwałe i bezpieczne.
Ale czy na pewno tak jest?
Zawsze przerażały mnie tego typu operacje, niejednokrotnie czytałam o
nieudanych operacjach, które kończyły się nie tylko poważnym okaleczeniem
kobiety, ale nawet śmiercią.
Czy wielkość biustu jest naprawdę aż tak istotna, by ryzykować
zdrowiem i życiem?
Wiele kobiet zapomina, że wkładki to przedmiot obcy i nasz organizm za
wszelką cenę będzie chciał się ich pozbyć, dlatego ZAWSZE istnieje ryzyko
przemieszczenia lub uszkodzenia implantu a tym samym wycieku żelu silikonowego
do organizmu. Trzeba pamiętać, że mimo iż nie udowodniono rakotwórczego
działania silikonu, to jednak jego wydostanie się poza implant ma groźne
konsekwencje dla zdrowia, ponieważ silikon nie rozkłada się i nie wchłania w
ludzkim organizmie (w przeciwieństwie do soli fizjologicznej).
I jak każdy zabieg chirurgiczny wiąże się z ryzykiem wystąpienia
skutków ubocznych już w trakcie samej operacji, jak i po. Oglądałam tyle
programów poświęconych operacjom plastycznym i bardzo rzadko słyszałam o czymś
takim jak krwawienia pooperacyjnych,
czy zatorowość płucna, nie mówiąc o trudno gojących się ranach czy
bliznach.
Kolejna rzecz o której dowiedziałam się dopiero podczas rozmowy z
modelką: wkładki silikonowe nie przepuszczają promieni rentgenowskich, dlatego
wykonanie badań mammografii, usg piers, itp. jest utrudnione. Dziewczyna nieźle
musiała się namęczyć, by wykonać RTG klatki piersiowej potrzebne do okresowych
badań w pracy.
No i ostatni argument przeciwko powiększaniu piersi – ból. Zabieg
robiony jest w narkozie, więc sama operacja nic nie boli. Najgorsze zaczyna się
po wybudzeniu z narkozy. Ból jest tak duży, że mimo środków przeciwbólowych nie
spać. Przez kilka dni po operacji boli wszystko, nawet głębszy wdech, nie
mówiąc już o jakiejkolwiek zmiany pozycji czy chociażby podniesieniu wyżej
ręki. Podobno ból jest przeszywający. Sam proces powrotu do zdrowia trwa od
kilku do kilkunastu tygodni, tygodni podczas których możesz jedynie leżeć i odpoczywać.
Jak dla mnie średnio przyjemne.
Nie będę pisała na czym polega sama operacja i jakie są rodzaje
wkładek, ponieważ w sieci jest wiele informacji na ten temat, można m.in.
poczytać na temat powiększania piersi tutaj: http://www.tourmedica.pl/artykuly-medyczne/powiekszanie-piersi-implantem-anatomicznym/
lub tutaj http://po-operacji-plastycznej.blog.onet.pl/.
I na koniec pytanie do was, co jest ładniejsze: szczuplutka i
praktycznie pozbawiona biustu Keira
Knightley czy właścicielka gigantycznego sztucznego biustu Katie Price?
Co jest ładniejsze: mały, ale jędrny i zadbany biust, czy wielkie i
twarde w dotyku „melony”?
Osobiście
jestem przeciwko powiększaniu piersi, ponieważ według mnie ładniej wygląda
mały, ale jędrny i zadbany biust, niż wielki i twarde w dotyku piersi, ale
myślę, że nawet po przeczytaniu tego tekstu znajdą się kobiety które i tak
zrobią tą operację.
Niech każdy zrobi tak jak uważa wg swojego uznania lub
sumienia, ważne byleby operację przeprowadzić w renomowanej klinice.
mały czy duży, najważniejsze aby był naturalny:_)
OdpowiedzUsuńA czemu najważniejsze? Jak ktoś potwornie źle się z sobą czuje, wstydzi pokazać się nago, krępuje się, utrudnia życie to takiej osobie to kurcze raz żyjemy - czemu ma sobie nie powiększyć jeśli ma być szczęśliwa?
Usuńmoże mnie zjesz, Pocahontas. ale jeśli ktoś się potwornie źle czuje, wstydzi pokazać nago czy krępuje się to nie ma moim zdaniem problemu z biustem a z psychiką. I nie mówię tego absolutnie złośliwie. Sama bym wiele rzeczy w sobie zmieniła ale.. no właśnie.. po co? Raz żyjemy, tak krótko, po co zaprzątać sobie tym głowę...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKompleksy to zaraz problemy psychiką? A skoro raz żyjemy to po co zaprzątać sobie głowę kompleksami i męczyć się jak można w godzinę coś zmienić?
Usuńjest różnica, między kompleksami, które ma każdy a stanem, który opisałaś. Co innego coś co nam się w sobie nie podoba, ale przechodzimy nad tym do porządku dziennego, a co innego kiedy "ktoś potwornie źle się z sobą czuje, wstydzi pokazać się nago, krępuje się, utrudnia życie to takiej osobie". śmiem twierdzić po prostu, że jeśli ktoś tak ma to sama operacja piersi niewiele mu da. Bo za chwilę znajdzie się coś kolejnego do poprawki. To tak jak z marzeniami - życie bez nich jest dziwne. Podobnie tutaj - mało znam ludzi, którzy są wobec siebie totalnie bezkrytyczni. O to tylko mi chodziło.
UsuńNo właśnie nie godzinę a miesiące :)
UsuńSpecjalnie podpytywałam się jak to jest z tym dochodzeniem do siebie po operacji.
Jeżeli nie przeraża cię to i jesteś święcie przekonana, że powiększenie biustu rozwiąże większość twoich problemów - czego nie? Tylko naprawdę warto o tym wcześniej poczytać i co najważniejsze - wybrać renomowana klinikę i chirurga cieszącego się dobrą opinią.
Jeśli ktoś ma kompleks to zastanawia się nad tym co inni ludzie myślą, na pewno kobiety, które wstydzą się biustu zero czują się skrępowane i zastanawiają się co partner o nim myśli. To w pewien sposób jest utrudnienie życia, wiadomo że nie chodzi mi o sytuację gdy ktoś nie wychodzi z domu itp. Albo osoby z poważnym trądzikiem też wstydzą się pokazywać, maskują twarz, starają się zasłaniać policzki włosami, nie pokażą się bez makijażu - to utrudnia życie, a nie jest to raczej choroba psychiczna. Czy osoba, która ma ogromne rozstępy i nie może pokazać się na plaży, bo wygląda to bardzo nieestetycznie - to od razy choroba? To wszystko krępuje, kobiety wstydzą się pokazać i utrudnia życie, ale choroba? No moim zdaniem to nie są od razu problem z psychiką, ale wiadomo, każdy ma swoje zdanie :)
UsuńProblemy z psychiką to nie od razu choroba psychiczna, czy ja gdzieś napisałam, że taka osoba jest chora psychicznie? Absolutnie.
UsuńZnam wiele kobiet o biuście zero, zgadza się, nie są tym faktem zachwycone, ale przechodzą nad tym do porządku dziennego a zapytane o operację energicznie kręcą głowami. Wiem też, że mają kochających partnerów, którym rozmiar cycka nie robi różnicy bo te kobiety prezentują sobą coś więcej niż tylko wierzchnią powłokę ;)
Dla mnie jeśli mówi się, że ktoś ma problemy ze swoją psychiką to brzmi jakby trzeba było to leczyć. Rozumiem, że to jakiś stan pomiędzy zwykłymi kompleksami, a choroba psychiczną okej :) Ja akurat mam inne doświadczenia, mam dwie koleżanki z takim biustem i obie marzą o operacji, więc może stąd moje podejście. To pod koniec zabrzmiało jakby osoby które miały kompleksy były płytkie (taki pogląd to jest dopiero płytki i krzywdzący), ale okej rozumiem że nie miałaś niczego złego na myśli i niechcący tak ujęłaś :)
UsuńPocahontas - Czyli co - kobieta z rozstępami twoim zdaniem wygląda nieestetycznie i z tego powodu cytuję "nie może" pokazać się na plaży? Dlaczego? Czemu skupiamy się na ocenianiu innych, dokąd zmierza ten świat, jeśli wyznacznikiem samopoczucia własnego mam być własna lub cidza gładkość, jędrność i inne aspekty ciała? To co - jak pojawią się zmarszczki (nie tylko na buzi), to będziesz chodzić owinięta jak Beduin, żeby tylko nikt tego nie widział, czy będziesz ujędrniać wszelkimi sposobami starzejące się ciało?
UsuńW żadnym razie się nie czepiam, każdy ma prawo do własych przekonać, ale chcę zwrócić uwagę, że jeśli zobaczysz na plaży jakąś roześmianą i szczęśliwą kobitkę z pomarszoną dupą i udami - to mogę być ja - i naprawdę będę mieć gdzieś czyjeś zdanie, na temat tego, czy powinnam, czy nie, nosić bikini :)
Najważniejsze jest chyba, żeby każdy czuł się w swoim ciele komfortowo. Ja nie mam problemu z wielkością biustu, ale znam wiele dziewczyn, dla których to jest największy kompleks znacznie uprzykrzający życie. Więc jeżeli wybawieniem od niskiej samooceny i stanów depresyjnych jest operacja plastyczna to czemu nie? Ja na przykład wiele bym dała, żeby mieć ładniejsze zęby, bo teraz staram się nie uśmiechać ze względu na to, że mi się nie podobają...
OdpowiedzUsuńMnie przerażają tego typu operacje, na szczęście jestem zadowolona ze swojego biustu :)
OdpowiedzUsuńW telewizji kreują wielkie melony:( W gazetach i internecie, to fakt facetom bardziej się podoboją duże, lecz od gigantycznych wolą małe.
OdpowiedzUsuńMyślę, że są tacy, co wolą duże, ale też są tacy, co wola mniejsze piersi.
Usuń"Każda potwora znajdzie swego amatora" :)
Miałam kilka operacji z innych powodów i raczej nie poddałabym się takiej operacji. Do tego ryzyko zakażenia wzw b lub c, którego leczenie to trwająca minimum pół roku droga przez mękę. Mały biust ma dużo więcej plusów niż się wydaje. :)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie, szczególnie że mały biust można szybko powiększyć za pomocą odpowiednio dobranego biustonosza. W druga stronę już tak łatwo nie jest :)
UsuńDokładnie, niestety w drugą stronę to nie działa. Mam naturalny duży biust i dużo bym dała żeby był mniejszy. Powodów są tysiace od tych banalnych typu - mniejsze staniki są ładniejsze i jest większy wybór po te poważniejsze problemy - bóle kręgosłupa, ograniczenia w sporcie itp, ale ciąć się nie dam. Może kiedyś wymyślą jakieś dobre spalacze i da się nieinwazyjnie zmniejszyć biust :-) ale skalpel nigdy...
UsuńJa mam spory biust naturalnie, od zawsze i czasami chciałabym mieć mniejszy ;) sprawia czasem problem zwłaszcza podczas zakupów ;) Moja koleżanka teraz planuje zrobić sobie biust, ja jestem przeciwna czemuś takiemu, ale skoro ktoś chce i ma prawo wyboru to niech robi ;)
OdpowiedzUsuńW tym temacie fajnie by było gdyby wypowiedzieli sie panowie.
OdpowiedzUsuńJa jestem za naturalnym biustem ale mi Bóg nie żałował :P A znam kobietki które nie mają prawie nic i zawsze jest im przykro narzekają na braki chodź dla mnie są ślicznymi zadbanymi kobietami. No nic wszystko kwestia gustu. Pozdrawiam
Jestem tego samego zdania jak Ty, glupota z tym powiekszaniem gustu ale mysle ze czesto wynika to z braku akceptacjji siebie:/
OdpowiedzUsuńKiedyś gdy byłam małą siksą chciałam biust jak u Barbie, więc marzyłam o powiększeniu biustu, ale teraz mówię stanowczo nie. Co prawda bezbiuście byłoby dla mnie małą kobiecą klęską, przecież to jeden z naszych atutów. Jednak cieszę się z tego, czym obdarowała mnie matka natura ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoimi słowami, to głupota . Bozia taki dała i super ! Trzeba szczycić się tym co się ma a nie " pomagać " Bozi :D
OdpowiedzUsuńJa tam wole swoje maleńkie B. Operacji się boję jak ognia, więc nie dla mnie ta zabawa. Ale rozumiem osoby, które mają potrzebę "udoskonalenia " siebie.
OdpowiedzUsuńJa mam mały biust ale mi to nie przeszkadza :) W życiu nie zrobiłabym sobie silikonów, dla mnie to głupota. Nie każdy ma duży biust, nie każdy ma długie nogi, jest wysoki i szczupły ale wg mnie to jest piękne bo każdy z nas jest inny.
OdpowiedzUsuńA ja uważam że ani małe i jędrne ani wielki i twarde nie są ładne. Ładne są dla mnie biusty przeciętnie duże. Poza tym powiększanie biustu nie oznacza wcale "melonów" jak to obraźliwie napisałaś. Są kobiety, które powiększają biust do normalnej miseczki. Osobiście gdybym miała bardzo mały biust to rozważyłabym operację powiększenie go do rozmiaru C/D.
OdpowiedzUsuńMyślę, że osoba, która nie ma kompleksu malutkiego biustu nie zrozumie tego problemu. Jedna z rzeczy o której też ludzie nie wiedzą to właśnie to, że myślą, że to jest na całe życie, a (przeczytałam kiedyś artykuł, może nie jest to prawda, ale tak zapamiętałam) w końcu to jest tylko silikon, nic specjalnie trwałego co jakiś czas te implanty zwyczajnie pękają. Dałaś skrajny przykład totalnie sztucznej Katie Price do potwierdzenia swojej tezy trochę bez sensu. Jest muultuuum kobiet, które powiększały sobie biust i wyglądają pięknie i lepiej niż wcześniej i co najważniejsze lepiej się czują.
OdpowiedzUsuńPocahontas celowo porównałam dwie skrajności, bo przecież właśnie kobiety o bardzo małym biuście najczęściej decydują się na operacje powiększenia biustu. A nie ktoś, kto ma miseczkę w rozmiarze B i większej :)
UsuńCo do samych wkładek to te najnowszej generacji chyba nosi się przez całe życie o ile nie dzieje się z nimi nic niepokojącego i kobieta nie planuje karmić piersią.
Chodzi o to, że Price wygląda cała jak z plastiku i wiadomo, że każdy powie, że nie chce wyglądać jak ona i woli jak Keira czy jak ktokolwiek inny dlatego przykład bez sensu zdecydowanie tendencyjny... Chodakowska, Jessica Parker, Salma Hayek, Marion Cotillard, Hilary Duff, Gwen Stefani - jest mnóstwo kobiet, które też mają powiększone, a nie wygląda tak paskudnie jak Price. Od razu mówię, że nie dotykałam ich piersi, wiadomo nie mam 100% pewności, że powiększały, ale w sieci jest wiele informacji i przykładowych zdjęć jako dowodów.
UsuńNo właśnie chodzi o różnicę w dotyku. Naprawdę nie potrafię tego wytłumaczyć, bo to jednak trzeba samemu "pomacać".
UsuńCo do Salmy Hayek, to biust naturalny ;)
Macałaś? Zazdroszczę ;)
UsuńBa, nawet 2 razy i to dwa rodzaje :)
Usuńmam mały biust, ciągle się zmniejsza przez ćwiczenia, ale nigdy, przenigdy nie włożyłabym w siebie silikonu... blee ;/ wolę być już płaska bo na biuście świat się nie kończy :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój sposób myślenia :)
Usuńja np myślałam i wciąż myślę o operacji piersi, ale w drugą stronę - o ich zmniejszeniu, więc całkowicie zgadzam się ze stwierdzeniem, że małe biusty są lepsze
OdpowiedzUsuńBeata mam jak ty, dużo lepiej czułam się jak miałam mniejszy biust. A i mężowi bardziej podobają się mniejsze piersi (dziwne, nie?). Ale to mnie przeraża i nie ukrywam, że zwyczajnie się boję :)
UsuńMam to samo. Mam duże, ładne piersi, najczęściej je lubię (szczególnie gdy zbieram komplementy i słyszę pytania czy prawdziwe, bo ludzie myślą, że jak duże to zaraz zwisają do kolan - chociaż pewnie tak za 30 lat będzie:), ale gdy np. ćwiczę doprowadzają mnie do szału i miałam też takie pomysły ze zmniejszeniem troszkę :D
Usuńszczerze to bym nigdy nie poddała się takiej operacji właśnie ze względu na ryzyko i ból, ponadto mój biust jest duży i wcale nie fajnie jest taki mieć bo to duże obciążenie dla kręgosłupa no i problem z doborem odpowiedniego biustonosza .... wolałabym mieć dużo mniejszy bo
OdpowiedzUsuńpodziwiam osoby, które odważyły się na powiększenie biustu... ja bym się nigdy nie zdecydowała.
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma prawo decydować o sobie i wykonywać zabiegi na jakie ma ochotę. Każda operacja wiąże się z bolem i ja dobrowolnie nie poddam się żadnej, która miałaby poprawić mój wygląd. Kto przeszedł ciężkie operacje może mieć podobne zdanie do mojego. Nie mam absolutnie nic przeciwko takim zabiegom. Swój biust mogłabym jedynie zmniejszyć, przynajmniej byłoby mi lżej. Ale jest jak jest i dawno już to zaakceptowałam ;)
OdpowiedzUsuńnie zgodzę, że taka operacja to zło... ból i różnego typu zakażenia mogą nam się przytrafić codziennie, a podejmując decyzję o operacji mamy tego świadomość. To co telewizja pokazuje, a to co się dzieje w klinice to dwie inne historie, oczywiście w TV pomija się procedury a pokazuje tylko efekty... Poza tym ja wiem, że sztuczne to zawsze sztuczne, ale obecnie jest bardzo duży wybór wkładek, którym daleko do melonów sprzed lat :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze zostawiłam jednak na koniec... tylko posiadaczka dużego (lub w miarę) dużego biustu może napisać taką opinię... i nie ubliżam Ci w żaden sposób :) natura nie popisała się w moim przypadku i przy szerokich biodrach dała mi nieproporcjonalnie mały biust. Całe życie mam problem z ubraniami: jak dobre na dole, to góra zła i odwrotnie, sukienki, bluzki, żakiety, kurtki źle leżą...owszem godzę się z tym, ale biust zawsze był moim kompleksem :) gdybym tylko finansowo mogła, to powiększyłabym piersi do małego C :) mimo bólu (miałam operację usunięcia guzów z piersi), mimo obciążenia dla kręgosłupa, mimo ryzyka, chciałabym poczuć się bardziej kobieco, bardziej wymiarowo :)
Ja jestem przeciwna takiemu czemuś. Nigdy w życiu bym nie powiększała biustu.... Ale jeśli ktoś czuje się ze sobą źle, to jak najbardziej jego wola i jego ryzyko... ;) Najważniejsze to siebie akceptować i znaleźć faceta, który również nas zaakceptuje takimi jakimi jesteśmy ;))
OdpowiedzUsuńOdważny i ciekawy post - podoba mi się! :) Też uważam, że powiększanie biustu to zły pomysł. Bo czy naprawdę mając nagle kilka rozmiarów większy biust kobieta stanie się szczęśliwsza? Sama myślałam kiedyś nad ingerencją w ten rejon ciała (nie z chęci większego biustu, a z powodu bardzo dużej asymetrii), ale zrozumiałam, jak bardzo to bezsensowne. I pokochałam swoje ciało takie jakie jest. :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie wielkość nie ma znaczenia byle by był naturalny i zadbany :).
OdpowiedzUsuńJa też jestem posiadaczką małego biustu i 6 lat temu myślałam o jego powiększeniu. Nie dla faceta, nie dla ludzi, ale dla samej siebie. Miałam duże kompleksy i problemy ze znalezieniem odpowiedniej bielizny. Wypychanie biustonosza to była masakra, już nie wspominając o tym, ze rozmiar B jest wszędzie, ale A już nie tak łatwo dostać! Wybrałam się do chirurga, a on mi odradził. Powodów było wiele. Między innymi to, że byłam za szczupła oraz próby zajścia w ciążę. Nie będę przytaczać co dokładnie powiedział mi lekarz. Tego dnia uświadomiłam sobie wiele ważnych spraw. Powiększenie biustu i sama operacja wiąże się z wieloma kwestiami, o których kobiety nawet nie wiedzą i dopiero wizyta o dobrego specjalisty je w tym utwierdzi. W każdym razie 6 lat minęło, dziecka nadal nie mam, ale przytyłam od tego czasu 5 kg. Biust zwiększył się z A do B. Czuję się dobrze w swoim ciele i już nie potrzebuję silikonowych wkładek. Poza tym za 10 lat rozpocznę badania mammografii i nie chcę mieć problemów z tego powodu. Czasem warto wybrać do specjalisty i dowiedzieć się co dokładnie oznacza powiększenie biustu i jak wygląda sama operacja etc. Czasem nie wystarczy tylko czytanie w necie, telewizja czy rozmowa z przyjaciółką. To jest decyzja na całe życie :) I to bardzo poważna decyzja!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam biust w rozmiarze D, którego każda dziewczyna zazdroscila a faceci się napatrzec nie mogli - okropnie mi utrudniał życie, nie mogłam spac na brzuchu, musiałam długo się męczyć zanim kupiłam fajną bluzkę a najgorzy był chyba ból przed okresem :D a teraz schudłam i mam B i nie oddam go za żadne skarby świata bo jest najcudowniejszy :) i nigdy bym sobie nie powiększyła piersi bo wiem jakie mialam problemy z miseczką D :) ale jak kto lubi :) moj facet sztucznych by nie dotkął :D w sumie nawet by na takie nie spojrzał :D
OdpowiedzUsuńPolecam zajście w ciąże, biust naturalny i większy o kilka rozmiarów, w bardzo krótkim czasie:D
OdpowiedzUsuńJa mam mały biust mimo nadwagi, ale i tak bym nie ulepszyla siebie zadna operacja a wiele mam mankamentow ale co z tego ? 30lat i kazda z nas bdz śliweczka xd wnetrze to jest cos cennego :-)
OdpowiedzUsuń