Trochę się rozleniwiłam po urlopie, ale obiecuję, że się ogarnę i nadrobię zaległości.
Sierpień był owocny pod względem pustych pudełek, sporo zużyłam na urlopie.
I żeby nie targać z powrotem do Polski, obfotografowałam i zostawiłam w hotelu.
Zawsze to mniej śmieci, a za śmiecie (nawet posegregowane) płacę jak za zboże.
Szampon Aussie - dla mnie porażka, na pewno nie kupię. A i ten nie kupiłam, tylko dostałam. Skład słaby, zapach paskudny a na dodatek podrażnił mi skórę głowy.
Balsam z arganem Green Pharmacy - pisałam TU i do tej pozy zdania nie zmieniłam: fajny produkt za niewielkie pieniądze. Kupie na pewno jak spotkam w sklepie.
Szampon z octem Biały Jeleń - polecam! Bardzo trudno go dostać, więc jeśli zobaczycie, bierzcie od razu dwie butelki. Ładnie pachnie, octu prawie nie czuć, dobrze oczyszcza włosy, ale bez podrażniania skalpu. I zamyka łuski, bo włosy są bardzo błyszczące i lekkie. Notka pojawi się gdy kupie kolejne opakowanie, bo nie mam zdjęć :(
Szampon Luxurius Volume John Frieda - bardzo fajny w duecie z odżywką, notkę piszę od dwóch dni i ciągle coś przeszkadza mi w skończeniu jej.
Odżywka naprawcza Wella - rewelacja! Szczególnie cenowa, za dużą butelkę zapłaciłam w promocji 9,90 zł. Polecam dla włosów bez wiekszych problemów, z tymi naprawdę zniszczonymi nie poradzi sobie. Bywały takie dni, że obciążała mi włosy, ale bez przetłuszczania ich, więc polecam dla włosów kręconych.
Pilomax - wole klasyczną wersję w okrągłym opakowaniu.
Balsam z arganem Green Pharmacy - pisałam TU i do tej pozy zdania nie zmieniłam: fajny produkt za niewielkie pieniądze. Kupie na pewno jak spotkam w sklepie.
Szampon z octem Biały Jeleń - polecam! Bardzo trudno go dostać, więc jeśli zobaczycie, bierzcie od razu dwie butelki. Ładnie pachnie, octu prawie nie czuć, dobrze oczyszcza włosy, ale bez podrażniania skalpu. I zamyka łuski, bo włosy są bardzo błyszczące i lekkie. Notka pojawi się gdy kupie kolejne opakowanie, bo nie mam zdjęć :(
Szampon Luxurius Volume John Frieda - bardzo fajny w duecie z odżywką, notkę piszę od dwóch dni i ciągle coś przeszkadza mi w skończeniu jej.
Odżywka naprawcza Wella - rewelacja! Szczególnie cenowa, za dużą butelkę zapłaciłam w promocji 9,90 zł. Polecam dla włosów bez wiekszych problemów, z tymi naprawdę zniszczonymi nie poradzi sobie. Bywały takie dni, że obciążała mi włosy, ale bez przetłuszczania ich, więc polecam dla włosów kręconych.
Pilomax - wole klasyczną wersję w okrągłym opakowaniu.
Czekoladowy żel pod prysznic The Body Shop - kupuję regularnie, ale zawsze w cenie promocyjnej. I tylko dlatego że kocham ten zapach.
Żel pod prysznic Alverde z amarantusem - nie mój zapach, do samego żelu nie mam zastrzeżeń, ale też nic mi nie urwało z wrażenia. Nie kupię.
Wiśniowy żel pod prysznic Alverde - fajny zapach, chociaż bardziej piernika z polewą czekoladową i o nadzieniu z dżemu wiśniowego, więc zapach bardziej zimowy niż letni. ale i tak używałam go z przyjemnością. Chętnie kupie jak znajdę.
Kawowy peeling od Joanny - kupuję regularnie na wyjazdy, przetestowałam różne wersje zapachowe i kawowy jest moim ulubieńcem.
Żel pod prysznic Alverde z amarantusem - nie mój zapach, do samego żelu nie mam zastrzeżeń, ale też nic mi nie urwało z wrażenia. Nie kupię.
Wiśniowy żel pod prysznic Alverde - fajny zapach, chociaż bardziej piernika z polewą czekoladową i o nadzieniu z dżemu wiśniowego, więc zapach bardziej zimowy niż letni. ale i tak używałam go z przyjemnością. Chętnie kupie jak znajdę.
Kawowy peeling od Joanny - kupuję regularnie na wyjazdy, przetestowałam różne wersje zapachowe i kawowy jest moim ulubieńcem.
Ciasteczkowy scrub firmy Fennel - dla mnie rewelacyjny jeśli chodzi o konsystencję i zapach. składkowo i cenowo nieco gorzej, ale nie na tyle, aby się nie skusić na inny zapach.
Balsam do ciała Pat&Rub - pisałam o nim TU. Świetny! Cena regularna nieco wysoka, dlatego trzeba polować na promocję. Teraz przerzucam się na serię rozgrzewającą.
Antycellulitowy balsam Bandi - zaskakująco dobry i szczerze polecam, ale o tym niebawem.
Antycellulitowy balsam Soap&Glory - pisałam TU i zdania nie zmieniłam.
Balsam do ciała Pat&Rub - pisałam o nim TU. Świetny! Cena regularna nieco wysoka, dlatego trzeba polować na promocję. Teraz przerzucam się na serię rozgrzewającą.
Antycellulitowy balsam Bandi - zaskakująco dobry i szczerze polecam, ale o tym niebawem.
Antycellulitowy balsam Soap&Glory - pisałam TU i zdania nie zmieniłam.
Oczyszczający tonik Oriflame - znakomicie czyści... portfele i nic więcej. Odradzam
Relaksujący płyn do kapieli - praktycznie bezzapachowy. A co mi po płynie, który nie pachnie?
Suchy szampon KMS California - dostałam w jakimś boxie (nie pamiętam czy glossy czy shiny). Ładnie pachnie i odświeża włosy, ale tak samo działa mój ulubiony Batiste, więc na razie nic nie zmieniam.
Krem pod oczy Decubal - niebawem napiszę notke o kilku kosmetykach tej firmy, które juz przetestowałam. Krem bardzo sympatyczny i na pewno sprawdzi się u młodszej kategorii wiekowej. Dal mnie brakuje mu właściwości anty-aging.
Suchy szampon KMS California - dostałam w jakimś boxie (nie pamiętam czy glossy czy shiny). Ładnie pachnie i odświeża włosy, ale tak samo działa mój ulubiony Batiste, więc na razie nic nie zmieniam.
Krem pod oczy Decubal - niebawem napiszę notke o kilku kosmetykach tej firmy, które juz przetestowałam. Krem bardzo sympatyczny i na pewno sprawdzi się u młodszej kategorii wiekowej. Dal mnie brakuje mu właściwości anty-aging.
Pachnący spraj do ciała Alverde - tu mam wersję o zapachu melona i jabłka, mam tez jeszcze grapefruita z zielona herbatą. Oba są REWELACYJNE! Pachną mocno, przyjemnie i niesamowicie naturalnie. A schłodzone w lodówce przyjemnie orzeźwiają i odświeżają. Hit lata.
Malinowy krem do rąk Balea - pachnie przyjemnie choć sztucznie i lekko nawilża dłonie. Teraz mam wersję arganową i ta jest lepsza. Fajne mazidło dla niewymagających.
Malinowy krem do rąk Balea - pachnie przyjemnie choć sztucznie i lekko nawilża dłonie. Teraz mam wersję arganową i ta jest lepsza. Fajne mazidło dla niewymagających.
Nieco kolorówki:
Mineralny podkład Blushe - wersja matująca. Mój ulubiony podkład na lato, niedostępny w Polsce, więc za rok poszukam innego ulubieńca.
Tusz Cats Eye od Gosha - mój numer jeden, idealny pod każdym względem. Polecam.
Mac Haute & Naughty Too Black Lash - fajny, ale bez szaleństwa.Nie moja szczoteczka, wole silikonowe. ale na sesjach się sprawdził. Pisałam o nim TU.
Wodoodporny tusz Mac bardzo polubiłam i zużyłam prawie do końca. Dobrze rozczesuje rzęsy, pokrywa je równomiernie warstwą błyszczącej czerni, ale ani nie wydłuza ani nie pogrubia, więc niewielo pomoże przy słabych rzęsach. Moje nie sa złe, więc pewnie kupie go na wiosnę, bo wodoodporny Maybelline Colossal Volum` Express Waterproof to katastrofa.
Mineralny podkład Blushe - wersja matująca. Mój ulubiony podkład na lato, niedostępny w Polsce, więc za rok poszukam innego ulubieńca.
Tusz Cats Eye od Gosha - mój numer jeden, idealny pod każdym względem. Polecam.
Mac Haute & Naughty Too Black Lash - fajny, ale bez szaleństwa.Nie moja szczoteczka, wole silikonowe. ale na sesjach się sprawdził. Pisałam o nim TU.
Wodoodporny tusz Mac bardzo polubiłam i zużyłam prawie do końca. Dobrze rozczesuje rzęsy, pokrywa je równomiernie warstwą błyszczącej czerni, ale ani nie wydłuza ani nie pogrubia, więc niewielo pomoże przy słabych rzęsach. Moje nie sa złe, więc pewnie kupie go na wiosnę, bo wodoodporny Maybelline Colossal Volum` Express Waterproof to katastrofa.
I dwie nędzne próbki, zużyłam i nawet nie pamiętam co to było. Chyba nic ciekawego, skoro nie zapamiętałam.
Nie wiem jak u was, ale ja we wrześniu zużyłam bardzo mało a zakupów niestety sporo. I jeszcze te targi w sobotę...
Oo, ja też ten kawowy peeling lubię :) A jak szampon Biały Jeleń w zapachu? Czuć mocno ten ocet?
OdpowiedzUsuńPraktycznie nie, a po spłukaniu piany włosy tylko ładnie pachną :)
UsuńSpore denko! U mnie już było wrześniowe, więcej chyba już nic się nie skończy. ;)
OdpowiedzUsuńNo ale wrzesień kończy się dopiero za 4 dni :O
UsuńMyślisz, że już nic nie wykończysz?
Gratuluje denka :)
OdpowiedzUsuńJa ten malinowy balsam do rąk z Balea jakoś nie mogę wykończyć :D
Na początku zapach mi się podobał, ale z czasem zaczął mi przeszkadzać. Ale jakoś się udało :)
UsuńAle tego zużyłaś! :-)
OdpowiedzUsuńWielkie dno! :-)
Nie jest tego aż tak dużo :)
UsuńWciąż zastanawiam się, o co chodzi z Aussie. Hit zagranicznych blogów, a na naszych rodzimych chyba nie spotkałam się z pozytywną recenzją. Mi samej zresztą nie udało się zużyć ani odżywki ani szamponu ;)
OdpowiedzUsuńZ Aussie polubiłam tylko odżywkę 3 minutową i tylko w opcji 2 razy w tygodniu. Myślę że u nas produkty Aussie nie zrobiły furory dlatego, że są drogie a jakość nie idzie w parze z ceną. Na rynku jest bardzo dużo produktów o niższej cenie i naprawdę lepszym składzie i właściwościach. Chociażby odżywki Joanny czy Organique :)
UsuńSporo tego :). Będę polowała na to octowe cudo z Jelenia :)
OdpowiedzUsuńNie tak dużo :) Poluj, poluj, chętnie poczytam jak sprawdzi się u ciebie :)
Usuńhuhuh to poszalałaś sporo tego ;) gratuluje ;)
OdpowiedzUsuńIntensywnie (z)używałam :)
Usuńfajne denko :) ja właśnie zaczynam swoją przygodę z tym kremem od Decubal ;)
OdpowiedzUsuńI jak się u ciebie sprawdza?
UsuńNiezłego dna sięgnęłaś :P Mam ten balsam z Green Pharmacy do włosów, ale jeszcze nie przyszła jego kolej, ciekawe jak u mnie się sprawdzi :) Kurcze a tak czaiłam się na te produkty z Aussie, ale chyba dam sobie spokój.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie www.fanabellia.blogspot.com
Pozdrawiam Weronika
Z Aussie jedyne co mogę polecić (na razie) to odzywkę 3 minutową :)
UsuńTo się nazywa denko :)
OdpowiedzUsuńBędę polowała na pewno na ten szampon Jelenia :)
A arganowy balsam do rąk posiadam i bardzo lubię.
A nie jest dla ciebie za mało nawilżający? Bo ja mam takie dni, że smaruję nim dłonie co chwilę i nadal są suche :(
UsuńWow, ale tego sporo:)
OdpowiedzUsuńMonia to się tylko smarowała, tyle zużyła :D
OdpowiedzUsuńDasz wiarę, że nic, oprócz gosha, którego szczerze polubiłam, nie miałam ;)
Leżę i oblewam się tymi kosmetykami. I wklepuję :)
UsuńNie używałam niczego, ale naprawdę dużo zużyłaś! :) Moją uwagę zwrócił szampon z Białego Jelenia.
OdpowiedzUsuńTak jakoś wyszło :) Szampon polecam z całego serca :)
Usuńszaleństwo!
OdpowiedzUsuńto jest mało? :O ja nawet połowy tego nie zużyłam w 2 miesiące :P
OdpowiedzUsuńMarti bo masz mniejszą powierzchnię do wklepywania :]
Usuńwow! Ale denko!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do udziału w moim rozdaniu:
http://czerwonafilizanka.blogspot.com/2013/09/rozdanie.html#comment-form
nazbierało Ci się tego :)
OdpowiedzUsuńBywało lepiej ;)
UsuńSzampony z Green Pharmacy mnie ciekawią. Muszę je wypróbować :)
OdpowiedzUsuńArganowego nie miałam :)
Usuńgratuluję zużyć :) nie miałam żadnego z tych kosmetyków
OdpowiedzUsuńSpore denko :) Z tych wszystkich produktów to nie miałam żadnego :)
OdpowiedzUsuńMaska Pilomax w formie tubki ewidentnie nie służyła moim włosom. Kosmyki straciły blask i zaczęły przypominać dorodne siano... O dziwo, wersja w słoiczku spisuje się o niebo lepiej:)
OdpowiedzUsuńLubię te miniaturowe peelingi Joanny. Doskonale usuwają martwy naskórek i przyjemnie pachną:)
Widzę, że korzystałaś z dobrodziejstw korzennego żelu Alverde. Bardzo lubię jego świąteczny zapach;)
Korzenny to dobra nazwa, bo ta wiśnia strasznie myląca :)
UsuńJeśli chodzi o Pilomax to mam dokładnie to samo, tyle że u mnie matowe, tłuste strąki :(
Ja ogolnie mało zużywam, jak patrzę na te denka to zastanawiam się, coby tu jeszcze posmarować :D
OdpowiedzUsuńAle niezłe denko! :) Podziwiam..
OdpowiedzUsuńjak zwykle zabijasz mnie ilością... ja po 1,5 mies. mam miej niż połowę...
OdpowiedzUsuń