Jak to zwykle w bajkach bywa, ani to glam, ani to star!
Bo co jak co, ale po zapachu o tak obiecującej nazwie można spodziewać się wiele: ciężkich, piżmowych nut, omdlewającej słodyczą róży czy grzecznej pomarańczy.
Perfumy Custo Barcelona Glam Star to szyprowo-owocowy zapach powstały w 2012 roku, które twórcą jest Alberto Morillas. Dla przypomnienia, jest to kompozytor takich sław jak Avon Treselle, Bvlgari BLV, YSL Belle d'Opium czy też Daisy Marc Jacobs.
Nuty głowy: mandarynka, gruszka bergamotka
Nuty serca: jaśmin, malina, czarna porzeczka, truskawka i piżmo
Nuty bazy: cedr, drzewo sandałowe, wanilia, paczula
Trwałołość - bardzo słaba, maksimum 2 godziny przy skórze.
Markę Custo Barcelona złożyli w latach 80. hiszpańscy projektanci, bracia Custo i David Dalmau. Obecnie jest to ciesząca się powodzeniem marka odzieży, która znana jest z wyraźnych wzorów i barw, a od 2008 r. marka poszerzyła swój asortyment o zapachy. Perfumy Custo Barcelona mienią się wszystkimi kolorami, dostarczając wspaniałych zmysłowych wrażeń. Zapachy Custo Barcelona są pełne życia, radości i siły. Czy wiecie, że ubrania tej marki są noszone są przez takie gwiazdy, jak Kesha, Bridget Fonda czy Julia Roberts?
Nastawiłam się na słodkiego i mocarnego killera a dostałam nieco tandetną królową liceum.
Perfumy Custo Barcelona Glam Star to kolejny przykład zapachu, który tak bardzo zmienia swoje oblicze, że ogólny koncept nie ma nic wspólnego ani z nazwą, ani z opakowaniem. A początkowe nuty mogą zrobić niezłego psikusa komuś, kto kupił zapach po szybkich testach w sklepie.
Zapach składa się z trzech faz, niestety krótkich, bo trwałość to jego słaba strona.
A więc mamy kwaśne, potem słodkie a potem zaczyna być dziwnie. O ile kwaśne akordy cytryny, limonki i skórki z mandarynki są dla mnie jasne i czytelne, tak szybkie przejście z orzeźwiającej kwaśności na nieco syntetyczną słodycz jest zaskoczeniem. Nie jest to zapach z płynnymi przejściami, każda faza zaczyna się szybko i kończy niczym trzaśnięcie z bicza.
Ale najdziwniej będzie w trzecim akcie. Królowa liceum wraca do domu, zrzuca dizajnerskie łaszki, zmywa "instagramowy make-up" i schodzi do piwnicy po pudło ze skarbami. Co kryje się w pudle? Coś, czego nigdy byście się nie spodziewali po lokalnej ślicznotce - szkielet kota zatopiony w formalinie i mleczne zęby pierwszego chłopaka wykradzione ze śmietnika.
A jeszcze dziwniejsze jest to, że na tym etapie zapach jest najładniejszy i najciekawszy. I niesamowicie wręcz trudny do rozszyfrowania. Dlatego nie jestem w stanie bardziej szczegółowo go opisać.
Czy rozbudziłam Twoją ciekawość?
cóż za opis. nie wiem czy się bać czy nie, intrygujący .
OdpowiedzUsuńO matko, nie znam a na punkcie perfum wiesz, że mam bzika!
OdpowiedzUsuńRozbudziłaś moją ciekawość :D Chętnie bym poznała ale nie wiem czy bym się skusiła na zakup
OdpowiedzUsuńHah, nietypowy opis! :D Aż jestem ciekawa tego zapachu, aby móc zrozumieć dokładniej co czułaś przy pisaniu recenzji!
OdpowiedzUsuńTytuł mnie bardzo zaintrygował. Nie powiem :D. Ale mi się spodobał Twój opis :D. Mam wrażenie że nuty są bardzo zróżnicowane: od sasa do lasa. Jak na tak legendarnego twórcę perfum, to 2 h trwałość jest niewybaczalna ;)
OdpowiedzUsuń