Zakupy robię głównie online. Brak czasu i chęci na częste włóczenie się po sklepach sprawia, że wolę usiąść spokojnie w fotelu, poprzeglądać dostępne oferty i wybrać to, co najbardziej mi odpowiada. Ale mam wrażenie, że zakupy przez internet często bywają nietrafione. A na pewno częściej niż tradycyjny shopping. A to bluzka ma nie ten kolor, co na monitorze, odcień pomadki nie ma nic wspólnego ze zdjęciem na stronie sklepu. Do tego też dochodzą pomyłki ze strony sklepów, np. przy pakowaniu. Zamawiam szampon - dostaje balsam do ciała.
Znacie to?
Dzisiejszy konkurs to też zasługa pomyłki ze strony SEPHORA. Zamawiałam zestaw do konturowania twarzy, dostałam zestaw do makijażu oczu. Ale SEPHORA zachowała się bardzo fajnie, dostałam zwrot zapłaconych pieniędzy a błędnie przesłany zestaw kazano mi zatrzymać na pocieszenie. I tak oto mam prezent dla moich wiernych czytelników ♥
Znacie to?
Dzisiejszy konkurs to też zasługa pomyłki ze strony SEPHORA. Zamawiałam zestaw do konturowania twarzy, dostałam zestaw do makijażu oczu. Ale SEPHORA zachowała się bardzo fajnie, dostałam zwrot zapłaconych pieniędzy a błędnie przesłany zestaw kazano mi zatrzymać na pocieszenie. I tak oto mam prezent dla moich wiernych czytelników ♥
Co zrobić, żeby wziąć udział w konkursie?
1. Należy być publicznym obserwatorem bloga
1. Należy być publicznym obserwatorem bloga
2. Zgłosić się pod postem, zgodnie z podanym wzorem:
Udostępnienie informacji o konkursie, polubienie fan page czy obserwacja mnie na Instagramie nie są obowiązkowe, ale pomogą zaskarbić sympatię jury :)
Obserwuję blog jako:
Moja największa pomyłka:
Obserwuję na Instagramie jako*:
Lubię na FB jako*:
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*:
* - warunki nieobowiązkowe
Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
Konkurs trwa od dziś do 26.06.2016 do godziny 23:59.
Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
Konkurs trwa od dziś do 26.06.2016 do godziny 23:59.
Nagrodę wybiorę ze wszystkich zgłoszeń spełniających warunki a o
wynikach poinformuję w ciągu 2-3 dni na blogu i FB. Czas oczekiwania na
nagrodę wynosi ok. 2 tygodnie.
A w skład zestawu wchodzą:
- cienie (tzw. trio) Smashbox
- czarna kredka do oczu
- brązowa kredka do oczu
- tusz do rzęs FULL EXPOSURE
- baza 24 HOUR PHOTO FINISH
- plus 3 mini cienie marki Sephora
Wszystko oczywiście nowe i nieużywane.
Powodzenia!
A w skład zestawu wchodzą:
- cienie (tzw. trio) Smashbox
- czarna kredka do oczu
- brązowa kredka do oczu
- tusz do rzęs FULL EXPOSURE
- baza 24 HOUR PHOTO FINISH
- plus 3 mini cienie marki Sephora
Wszystko oczywiście nowe i nieużywane.
Powodzenia!
Tekst zawiera linki afilacyjne. Zachęcam was do wchodzenia w nie, ponieważ niewielki % z tego trafia do mnie.
Wow, cały box tych Smashów :D Powodzenia, dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńWow! Sephora postąpiła z klasą!
OdpowiedzUsuńKiedyś jeden sklep przesłał mi jeden kosmetyk pomylony (i znacznie tańszy od zakupionego ;-)), a drugi otwarty, zaschnięty i oblepiony. Gdy im napisałam o tym, to musiałam przesłać zdjęcia, a potem przynieść do sklepu produkty, żeby je wymieniono. ;/ Potraktowano mnie jak kombinatorkę, choć to nie ja kombinowałam...
Obserwuję blog jako: Dorota K
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Pracowałam kiedyś w przychodni, gdzie przychodził ogrom ludzi, a ja kompletnie mylę twarze. Kiedyś będąc na zieleniaku z moim byłym mężem (niech mu się tam...) spotkałam babkę - pacjentkę, pomyliłam ją oczywiście ze znajomą. Najpierw powiedziałyśmy sobie dzień dobry, a po dzień dobry powiedziałam jej że przyjdę do niej na tą kawę i pogadamy o kosmetykach. Ona się uśmiechając wyprowadziła mnie z błędu, ale mąż żartując powiedział że ze mną więcej nie pójdzie, bo się wpraszam do obcych ludzi na kawę. :D Druga pomyłka związana z nierozpoznawaniem ludzi była kiedy zapytałam lekarza na pogotowiu przy hucie "w czym mogę panu pomóc", kiedy go zobaczyłam w poczekalni, to było zimą i na poczekalni nie zdążyłyśmy jeszcze zapalić światła. Jego mina była bezcenna :D
Obserwuję na Instagramie jako*:Daisy1906
Lubię na FB jako*: Dorota Kowalska
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*:https://web.facebook.com/kolorowyswiatmarzen/posts/534951336688583
* - warunki nieobowiązkowe
Obserwuję blog jako: kruszynkove love
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka:Marzyłam o paletce Chocolate Bar z Too Faced, zamówiła ją, ale przysłąli mi identycznie wyglądajacą podróbkę. Trochę to moja wina, bo średnio sprawdziłam żródło. Będę miałą nauczkę, żeby zamawiać tylko ze sprawdzonych stron.
Obserwuję na Instagramie jako*:kruszynkove love
Lubię na FB jako*: nie mam facebooka ;/
Udostępniłam/łem informację o konkursie
Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńObserwuję blog jako: Gabriela Jamro
OdpowiedzUsuńObserwuję na instagramie: Gabriela Jamro
Lubię fanpage jako: Gabriela Jamro
Moją najgorszą pomyłką było... nic. Biorę tutaj pod uwagę oczywiście te bardziej życiowe. Każda rzecz, nawet najmniejszy błąd, czy zdarzenie czegoś mnie nauczyło. Nie żałują żadnej rzeczy, wydarzenia czy znajomości, ponieważ to właśnie one sprawiły, że jestem dzisiaj jaka jestem i każde te pozorne pomyłki mnie ukształtowały. Doceniam je w każdym celu, ale pod żadnym pozorem nie rozkładam na czynniki pierwsze- przede mną jeszcze na pewno wiele pomyłek, które i tak finalnie okażą się tymi właściwymi doświadczeniami.
życzę powodzenia wszystkim, a Tobie dziękuję za konkurs, bo nagroda jest naprawdę wspaniała :)
Obserwuję blog jako: Esy,floresy,fantasmagorie
OdpowiedzUsuńObserwuję na instagramie: esy,floresy77
Lubię fanpage jako: Esy i jako Małgorzata Ewa Jot
Moją największą i najbardziej dotkliwą pomyłką był zakup w ciemno wody toaletowej Jimmy Choo.. A było to tak (Tak wiem, nie zaczyna się zdania od ale , ale ...Otóż przy zakupach (nota bene w Sephorze) dostałam próbkę nowego wówczas zapachu Jimmy CHoo - Zakochałam się od pierwszego węchu. Tak na "muszę mieć - zaraz, natychmiast - już". Pognałam więc na drugi dzień do Sephory i na fali skrajnego podekscytowania złapałam pudełko bez zastanawienia, bez przeczytania. W domu, gorączkowo rozwaliłam opakowanie chcąc zanurzyć się w cudownie świeżym toffi ------ i szczęka mi opadła :( Zapach był kompletnie ale to kompletnie inny od tego co oczekiwałam. Spojrzałam na pudełko (w głowie milion niecenzuralnych treści) i okazało się, że to była woda toaletowa a nie woda perfumowana. Fakt, moje gapiostwo ale swoją drogą nie przypuszczałam, że te wersje aż tak diametralnie się różnią..
Szczęście w nieszczęściu, że toaletowa wersja podpasowała Mamie...ale ja zawiodłam się na tyle, że obrażona nie patrzę w ogóle w stronę JC :)
Ha, w końcu jakieś pytanie konkursowe jest idealne dla mnie :D
OdpowiedzUsuńObserwuję blog jako: Bellitkaa
Moja największa pomyłka: W firmie, w której obecnie pracuje jestem już od 1,5 roku, jednak pierwsze dni będą mi przypominane do końca mojej obecności tutaj. Regularnie co miesiąc słyszę: "Izabela, czy Ty robisz w tym miesiącu wypłaty? He he he". Teraz już się zawsze uśmiecham na to pytanie, ale kiedyś nie było mi do śmiechu...
Wróćmy jednak do początku. Dział księgowości. Nowa firma, nowe zasady, ja taka onieśmielona, robię pierwsze wypłaty swoim nowym kolegom i koleżankom.
Wszystko policzone, wprowadzone w systemy, od płatności dzieli mnie jedno klikniecie. Wtem! Nie działa, po kliknięciu nie dzieje się nic. Klikam raz, drugi trzeci, o, udało się! Autoryzuje płatność i zadowolona kończę prace. Za dwa dni okazało się, ze potroiłam wypłaty dzięki temu błędowi! Zamiast £30 000 wypłaciłam łącznie £90 000. Niestety, dużo nas kosztowało nerwów czy wszyscy pracownicy zechcą oddać pieniądze. Na szczęście kolegów mam tu fajnych, w ciągu tygodnia konto bankowe firmy i pracowników wyglądało jak trzeba, ale do dzisiaj wszyscy wspominają mój mały horror z wielkim entuzjazmem :)
Obserwuję na Instagramie jako*: Bellitkaa
Pozdrawiam! :)
Powodzenia dziewczyny, nagrody super !
OdpowiedzUsuńObserwuję blog jako: magdalena switala
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Mój największy błąd popełniłam jako początkująca sekretarka. Wiadomo, pierwsza praca, stres i chęć wypadnięcia jak najlepiej już od pierwszego dnia. Oprócz odbierania telefonów, pilnowania kalendarza szefa, wysyłania i odbierania korespondencji i tym podobnych rzeczy od czasu do czasu zajmowałam się też parzeniem kawy dla gości. Pewnego dnia szef zawołał mnie na krótką rozmowę i wyjaśnił, że dziś pojawi się u niego pewien bardzo gość, no, taki niemalże VIP i wszystko ma być przygotowane na tip top. Wszyscy postawieni w stan gotowości czekają. Kiedy tylko ta ważna persona zniknęła za drzwiami dyrektorskiego gabinetu, zaparzyłam kawę i zaniosłam na tacy, razem z cukrem, łyżeczkami i drobną przekąską. Jeszcze nie zdążyłam wyjść, kiedy gość po wypiciu łyku kawy gwałtowanie poczerwieniał, zaczął się krztusić i parskać, a przerażony szef zastanawiał się chyba, czy nie zdzielić go w plecy. Jak się okazało pomyliłam torebki i zamiast cukru nasypałam do cukierniczki soli. A że gość lubił kawę słodką, toteż dosypał sobie hojnie tego „cukru” ;) Na szczęście miał też poczucie humoru i udało się całą sytuację obrócić w żart. Nie zostałam posądzona o chęć zamordowania bardzo ważnego gościa, pracy nie straciłam, ale mam nauczkę, żeby przed podaniem czegokolwiek gościom dwa razy sprawdzić, czy aby nie doszło do pomyłki ;)
Obserwuję na Instagramie jako*: szczurek.bez.ogonka
Lubię na FB jako*: swita77
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: -
Obserwuję blog jako: keepcalmcarryon.pl
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Zapomnieć na chwilę czym jest miłość, do teraz żałuję, ale człowiek uczy się na błędach, a błędy są po to by je popełniać..Ważne jest, że staram się teraz nie popełniać pomyłek i nie żałować żadnej chwili w życiu:)
Obserwuję na Instagramie jako*: @keepcalmcarryonblog
Lubię na FB jako*: @justyna.rosiak.31
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: https://www.facebook.com/keepcalmcarryon2013/
obserwuję jako :Paula Szewczak (fb) insta : paulaszewczak
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka... pierwsze co przyszło mi do głowy to śmiechu warte moje AMBITNE PARKOWANIE przy biedronce...zaparkowałam obok srebrnego samochodu równolegle do niego po czym wysiadam a tu się okazuje że zaparkowałam na środku przejazdu który był jedynie oznaczony innym kolorem kostki brukowej :D blondynką nie jestem ale takie rzeczy czasem sprawiają ,że może nią byłam w poprzednim wcieleniu.
Obserwuję blog jako: MadziaD
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Nie wiem, czy jest to moja największa życiowa pomyłka, jednak w znacznym stopniu wpłynęła na moją codzienność.
Historia ta dotyczy mojej kocicy, która nazywa się Micia.
A było to tak :
Dawno, dawno temu ..... jakieś 4 lata temu, jako świeże małżeństwo, postanowiliśmy z mężem, że przygarniemy jakiegoś zwierzaka. Ja byłam za psem, mąż za kotem. Nie upierałam się zbytnio przy swoim i stwierdziłam, że kot może być, nigdy go nie miałam, wiec może będzie fajnie.
Zaczęłam więc poszukiwania odpowiedniego kandydata, no właśnie mąż chciał "chłopczyka" i do tego żeby był młodziutkim kotkiem. Szukałam i szukałam i pokazywałam mężowi, "a może taki", "a może ten", no ale jakoś tak nam to nie wychodziło. Dopiero przed świętami Bożego Narodzenia natrafiłam na ogłoszenie, w którym starsza Pani poszukiwała domu dla kota, bo ktoś go porzucił, a ona ma już 3 i się za bardzo z "nowym" nie lubią.
Kot na zdjęciu wyglądał ładnie, więc pojechaliśmy, ... w Wigilię. Mąż coś tam marudził, ale mu przeszło.
Okazało się, że Kot, to nie kot, tylko kocica i ma już swoje lata na grzbiecie.
W ten oto sposób Micia rządzi na moim osiedlu wszystkimi kokami, a nam sprowadza do domu znajomych w postaci myszy i ptaków.
I wiecie co? nie oddałabym jej za żadne skarby;-)
pozdrawiam
Obserwuję na Instagramie jako*:nie, nie obserwuję, bo nie mam konta
Lubię na FB jako*: Mgdalena C
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: http://kwiatostankosmetyczny.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńObserwuję blog jako: rudy włos
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: U mnie to wybór kierunku studiów magisterskich. O ile licencjat robiłam z administracji i doszłam do wniosku, że kolejne dwa lata klepania w zasadzie tego samego nie ma sensu nawet dla tych MGR, to magisterkę poczyniłam na wydziale finansów i rachunkowości dla totalnej odmiany wybierając specjalizację z podatków. Liczyłam nie wiem na co, że to będą studia prawnicze a nie matematyczne:) Po kilku zajęciach okazało się, że totalnie nie moja bajka to księgowanie kont, liczenie, nazewnictwo finansowe. Przedmioty specjalizacyjne były już bardziej ciekawe, ale i tak totalnie nie takie jak sobie uroiłam. Liczyłam, że będziemy rozkminiać ustawy i rozporządzenia podatkowe, wypełniać pity, pisać interpretacje heh:)Chciałam po pierwszym semestrze zrezygnować i składać papiery na tą administrację, ale zacisnęłam zęby, wzięłam korki u znajomej księgowej i jakoś dobrnęłam do końca, bo szkoda było mi kasy, którą w to wsadziłam. Wybór był totalną pomyłką i drugi raz w życiu bym się nie zdecydowała na ten kierunek. Bo o ile sama "nauka" o podatkach ciekawa to księgowy aspekt zupełnie nie.
Obserwuję na Instagramie jako*: rudy_wlos
Lubię na FB jako*: Kasia S
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: http://rudywlos.blogspot.com/search/label/banery
Obserwuję blog jako: Świat Kosmetykoholiczki
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Moją największą pomyłką, ale zarazem najlepszym wyborem są moje studia. Same w sobie są najgorszym wyborem jakiego w zyciu dokonałam. Bardzo trudno wybrać sposród tylu możliwości, moim zdaniem powinna być możliwość chodzenia na kilka kierunków po kilka tygodni, by sprawdzić na czym dokładnie polegają, a dopiero potem dokonywać wyboru. Wracając jednak do tematu, możesz zastanawiać się to czemu ich nie rzuciłam i nie wybrałam innego kierunku. A no dlatego, ze początkowo, przez ok pierwszy rok było "po prostu" bez tagedii ale i bez miłości, myślałam więc ze się rozkręcę i zlapię bakcyla. Gdy po drugim roku zrozumiałam że to totalnie nie mój świat, miałam ochotę zrezygnować, ale cały czas myślałam o tym, że za wszystko płacą moi rodzice i nie chcę narażać ich na kolejne lata kosztów. Tak więc postanowiłam dotrwać do końca, mimo iż niejednokotnie płakałam w poduszkę z bezsilności, z nawału pracy, z powodu prowadzących, którzy potrafili być bezwzględni (raz jedna prowadząca zaczęła przy grupie obrażać nie tylko mnie, ale i moją rodzinę, której na oczy nie widziała...). Teraz jestem na trzecim roku, coraz bliżej końca a ja się doczekać nie mogę kiedy skończę, a później nawet nie chcę mieć nic wspólnego z zawodem. Natomiast wspomnę tylko, że jeśli chodzi o ten szczęśliwy fragment tej historii, to drugą opcją studiowania było wyjechanie do innego miasta niż Rzeszów i studiowanie kosmetologii, ale skończyłam w Rzeszowie, gdzie poznałam mojego chłopaka. W innych okolicznoścach pewnie byśmy się nie spotkali, więc warto było przejść to wszystko na uczelni :D
Obserwuję na Instagramie jako*: swiat_kosmetykoholiczki
Lubię na FB jako*: Karolina Szatkowska
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: Na dole bloga http://swiatkosmetykoholiczki.blogspot.com/
Obserwuję blog jako: ank13pietro
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Może kogoś zaskoczę, ale żyję tak, by niczego nie żałować, stąd ciężko mi sobie przypomnieć coś spektakularnego ;) Ba, ciężko mi sobie przypomnieć cokolwiek w tym temacie... niech będzię więc wybór szkoły - liceum, niby jedno z najlepszych w województwie. Wybrane bez entuzjazmu, zaangażowania, czegokolwiek. Przesiedziałam tam jak za karę, w ogóle nie pamiętam żadnych ciekawszych wspomnień ze szkoły... Szkoda trochę, bo nieco zmarnowałam taki fajny czas w życiu, a i tak nie poszłam potem na studia :) Nie dlatego, że się nie dostałam (a tą nieszczęsną szkołę ukończyłam z bdb wynikiem) a po prostu zaczęłąm wiedzieć czego w życiu chcę. Teraz kontynuuję tą ciężką pracę i realizuję się zawodowo (wkrótce otwieram swój salon) Także nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;)
Obserwuję na Instagramie jako*: ank13pietro
Lubię na FB jako*: Anna Cerecka
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: nie, nie umiem
Obserwuję blog jako: Aleksandra Hejne
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Moja największa pomyłka, a właściwie było ich dwie, jedna z nich również dotyczyła zakupów przez internet! I było to nawet całkiem niedawno. Szykowałam się do wyczekiwanego dłuższy czas wyjazdu i postanowiam zamówić sobie nowe buty, które od dawna bardzo mi się podobały. Kupiłam je na wszystkim dobrze znanym allegro. Mega się cieszyłam jak wkońcu przyszła paczka! Otwieram, a tu kapok ratunkowy... Wkurzyłam się jak nie wiem, bo tego to bym się w życiu nie spodziewała... Na szczęście Pan od którego zamawiałam dość szybko się odezwał, przeprosił za pomyłkę i przesłał mi wkońcu moje buty, a ja odesłałam ten nieszczęsny kapok haha:D Natomiast druga była dokładnie wczoraj na meczu Euro, Polski ze Szwajcarią. Poszłam ze znajomymi na strefę kibica no i tam oglądaliśmy mecz. Gdy były słynne karne, przez nieuwagę moją i jednej z moich koleżanek zaliczyłyśmy kompletną wtopę... Myślałyśmy, że bramkarz naszej drużyny obronił gola przeciwnika, zaczęłyśmy już krzyczeć i klaskać, a tu taka pomyłka, że gol jednak padł. Wszyscy patrzyli się na nas jak na głupie! I te miny wszystkich fanów Polskiej piłki nożnej... Kompletna masakra! Ehhh... Tak to jest jak kobitki chcą i oglądać mecz, i poplotkować!
+ przepraszam, że kilka razy usunęłam mój komentarz, ale cały czas wkradała się w niego jakaś literówka. Pozdrawiam Monia! :)
Obserwuję na Instagramie jako*: @aleksandrahejne
Lubię na FB jako*: Ola Hejne
Obserwuję blog jako: Anita B.
OdpowiedzUsuńCo do pomyłek to moja była dość spektakularna...Zdarzyło mi się kiedyś z rozpędu pomylić samochody i wsiąść z impetem do auta zupełnie obcego mężczyzny. Poszło migiem: wyleciałam z pracy, wsiadłam do auta, i paplają, że przepraszam za spóźnienie, ale Gośka to i tamto... zapięłam pas, pogłaskałam kierowcę po udzie i ze słowami "Odpalaj kochanie" zamierzałam się właśnie by dać mu buziaka. I nagle do mnie dotarło....Bo twarz inna i "kochanie" dziwnie obcym głosem wykrztusiło "Dzień dobry, a pani się czasem nie pomyliła?" Matko Kochana to był szok. Normalnie kubeł zimnej wody. A potem wrzątku...Myślałam, że się ze wstydu spalę. Chyba do końca życia tego momentu nie zapomnę... Gdybym go jeszcze po tym udzie nie smyrała...Ech...Niemniej w szybę pukał już mój chłopak roześmiany od ucha do ucha. Wystrzeliłam z tego samochodu jak szalona. Kierowca dość szybko się otrząsnął (szybciej ode mnie) i zapewniał z uśmiechem, że mu miło. I że mu koledzy w pracy nie uwierzą...Co gorsza dziewczyny z pracy też tę scenę przez okno widziały i pękały ze śmiechu. A jak mój chłopak zaczął mi opisywać jaki był zdumiony, że zignorowałam jego samochód i wsiadłam do innego, to myślałam, że go uduszę :) Niemniej skończyło się na śmiechu. Teraz wsiadam do samochodów ostrożniej, ale i mój kierowca nabrał nawyków kamerdynera i czeka na mnie przed autem. Jak twierdzi "żeby ograniczyć moje zapędy do napastowania postronnych"...:)
Obserwuję na Instagramie jako*: nie mam
Lubię na FB jako*: Barbara P.
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)* nie
Miałam zgłosić się do konkursu, ale znając pytanie chętnie przejrzałam czy innym też się zdarzają śmieszne wpadki ... No i padłam ze śmiechu przy wyznaniu Anity B. Moje ma się do tego nijako zatem życzę tylko powodzenia :D
OdpowiedzUsuńI ja śmiałam się dobre 10 minut :D
UsuńObserwuję jako: darvulia a
OdpowiedzUsuńMoja największa życiowa pomyłka: W średniej szkole mieliśmy wychowawczynię, której po prostu nikt nie lubił. Za każdym razem, kiedy chciała aby ktoś z naszej klasy otworzył okno wydobywała z siebie zdanie "Poproszę o okno". Każdy z tego się śmiał. Prawdopodobnie od początku swej kariery jako nauczycielka, tak właśnie mówiła. Pewnego dnia wpadłam na bardzo głupi pomysł. Przyniosłam z domu potrzebne narzędzia-wkrętarkę (tak, dźwigałam ją do szkoły w torbie, przez co nie wzięłam książek, tylko jeden taki zeszyt do wszystkiego), na wszelki wypadek śrubokręty (jakby wkrętarka zdechła), kilka kluczy. Przed lekcjami wzięłam klucz do klasy i kilkoro chłopaków, aby mi pomogli. Tak, właśnie to się stało! Wykręciliśmy to przeklęte okno! :O Nauczycielka, wchodząc do klasy, znowuż wypowiedziała te "zaklęcie" i wiecie co wtedy się stało? Zza szafy wyciągnęłam z kolegą okno. Babka nie wiedziała co się dzieje. Powiedzieliśmy jej, że tak wiele lat prosi o to okno, a my ją bardzo lubimy i chcemy bardzo uszczęśliwić. Jakże ona na nas się wydarła! Dostałam na półrocze zachowanie naganne, list dyrektora do domu i udupienie z matmy (uczyła matematyki) do końca swych szkolnych dni. Tak też nie zdałam matury z matmy (na korepetycje nie było mnie stać). Wiem, że gdyby nie to okno, miałabym papierek ze zdaną maturą.
Była jeszcze jedna, krótka. Na dyskotece się upiłam troszku :D Chciałam z samochodu narzeczonego wziąć bluzę, kiedy on stał z kolegami. Polazłam do jakiegoś samochodu, przekonana, że to ten właściwy. Szarpałam, drzwi się nie otwierały pomimo, że wyłączyłam alarm. Kopałam w ten pojazd. Zaczął wyć alarm! Przybiegł właściciel, zadzwonił na policję, bo ja twierdziłam, że to nie jego samochód. W ostatniej chwili narzeczony wyciągnął mnie z radiowozu, chcieli mnie odwieźć na izbę wytrzeźwień.
Od tamtej pory nie piję alkoholu :D
Obserwuję na instagramie jako: darvuliaa
Lubię na FB jako: Paulina Nowik
Info o konkursie udostępnione: https://www.facebook.com/paulina.nowik.31/posts/292445421097936
Dobrze, że chłopak w porę zdążył, zanim przyjechała policja :)
UsuńOj tak. Teraz tylko robię za kierowcę, bo każdy wie, że alkoholu bardzo unikam :)
UsuńObserwuję blog jako: Serenitka B
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka: Moja największą pomyłką było klapnięciem na nie tym krześle co trzeba...Ale po kolei.
Mając 13 lat spędzałam wakacje u babci. Babcia - wielka miłośniczka robótek ręcznych( w szczególności na szydełku) siedziała w domu tworząc arcydzieła co jakiś odkładając robótkę na krzesło. Tak było i tym razem.
Ja, zmordowana zabawą wpadłam do domu z wielkim rwetesem, chcąc posadzić gdzieś tyłek i odpocząć. Jako cel obrałam sobie krzesło na które z całą siłą opadłam. Na nic zdał się w tym samym momencie krzyk babci z próbami powstrzymania przed siadaniem. Gdy usiadłam babcia powiedziała że tam była robótka i dlatego próbowała mnie powstrzymać. Ległam więc na kanapę. Babcia w tym czasie przeszukała robotkę...Nie ma SZYDEŁKA! Było - nie ma!
Leżąc na kanapie coś mnie zakuło więc przekręciłam się na brzuch. Dotykam pośladków a tam czuję wystający drut! Przerażona wrzasnęłam że wbiło mi się coś w tyłek, to to przeklęte szydełko wbiło się na sztorc prosto w mój pośladek! Najlepsze że jak to się stało to nic mnie nie zabolało :D
Zaczęłam płakać w wniebogłosy, zleciała się rodzina i wezwano pogotowie.
Wyobraź sobie miny ratowników medycznych którzy zastają zawytą ze strachu 13-latkę z wystającym prętem w tyłku...Bezcenne wrażenia :D
Okazało się że 15 cm szydełko wbiło się na 12 cm i zdecydowano o przewiezieniu mnie do szpitala na usunięcie.
Jechałam więc do szpitala leżąc na brzuchu,z opuszczonymi gaciami i ręcznikiem przykrywającym zad by nie było większego wstydu...
Ratownicy mieli konkretny ubaw :D
Jakby tego było mało przy wejściu do szpitala którym wjeżdżałam na noszach stało dwóch chłopaków którzy rozbawieni zainteresowali się sytuacją a jeden zapytał czy dam mu swój numer. Upokorzenie chyba nie mogłoby już bardziej sięgnąć zenitu :D
Później zostałam chyba z milion razy pokłuta zastrzykami a ukoronowaniem cudownego dnia było wyciąganie tego szydełka w mega bólu i w towarzystwie licznego grona lekarskiego które cytuje " takiego przypadku jeszcze nie widziało"...
Kilka lat później znów trafiłam do tego szpitala z podejrzeniem wyrostka to chirurgowi wydałam się znajoma..na hasło "szydełko" - poznał od razu :D
Morał z tej historii krótki: Uważamy na czym siadamy :D
Obserwuję na Instagramie jako*: serenitka
Lubię na FB jako*: Monika Bochman
Udostępniłam informację o konkursie (link)*: baner serenitka-skarby-na-wieszaku.blogspot.com
Ja miałam przygodę z igłą, taka gruba do szycia wełną. Klapnęłam na fotel w który w oparcie była wbita igła. I tak plasnęłam w nią ręką, że przebiła mi dłoń na wylot. Ta stroną z oczkiem do nawlekania :P
UsuńUuuu, aż mnie zabolało :D
UsuńU Ciebie przynajmniej nie było wstydu z wyjmowaniem. Ja świeciłam tyłkiem chyba z godzinę przed tłumem facetów :D
Obserwuję blog jako: Domi
OdpowiedzUsuńMoja największa pomyłka:
To było jeszcze w gimnazjum. Niezapowiedziana kartkówka na historii z nowych pojęć. W grupie A koleżance z ławki trafił się METYS, a w mojej grupie B trafił się MULAT. Mając lat 13 i mgliste pojęcie o świecie nie byłam w stanie wyjaśnić pojęcia. W desperacji szturcham koleżankę łokciem i długopisem pokazuję na mojego nieszczęsnego mulata. Ona pokazuje mi długopisem swoją definicję metysa - "osoba, której jeden z rodziców jest z rasy indiańskiej, a drugi białej". Wskazuje mi "rasę indiańską" i skrobie ołówkiem na ławce "murzyn". Ze stresu nie ogarnęłam o co jej chodzi i pod moją definicją mulata napisałam tylko owo "murzyn". Na następnej lekcji cała klasa miała ze mnie pośmiewisko, bo nauczycielka postanowiła wyjątkowo opowiedzieć nam co ciekawsze błędne odpowiedzi. Myślałam, żeby tylko zapaść się pod ziemię. Przez następne kilka tygodni nie było mi to zapomniane. To była duża pomyłka, która kosztowała mnie, kujonkę, mnóstwo wstydu. ALE największą pomyłką jest i tak to, że Ci się do tego tu przyznaję, bo chciałam ten dramat zabrać do grobu. ;)
Obserwuję na Instagramie jako*: domimakeupartist
Lubię na FB jako*: Dominika M.
Udostępniłam/łem informację o konkursie (link)*: https://www.facebook.com/dominika.em/posts/10206855415292494
Jak napisałaś na FB, że można się pośmiac to weszłam :D haha Historia AnityB rozwaliła mnie na łopatki hahaha
OdpowiedzUsuńNie tylko jej, szydełko tez rozbawiło mnie do łez :)
Usuń