Przed wami nowa, przełomowa kolekcja Essie - Cashmere Matte. Inspiracją kolekcji jest z piękno i elegancja najszlachetniejszego kaszmiru. Po raz drugi Essie zaskoczyło mnie odchodząc od klasycznego kremowego wykończenia w stronę półmatowej satyny z delikatnym, opalizującym efektem.
Kolekcja składa się z sześciu kolorów: delikatnego wrap me up, karmelowego all eyes on nudes, ciepłego różowego just stitched, zmysłowego taupe - comfy in cashmere, czekoladowo-fiołkowy coat couture i granatowego jak krucze skrzydło spun in luxe.
Kolekcję można niejako podzielić na 2 rodzaje wykończenia: mocno matowe, bezdrobinkowe (wrap me up i all eyes on nudes) i bardziej satynowe niż matowe, subtelnie opalizujące (just stitched, comfy in cashmere, coat couture i spun in luxe).
Jest coś takiego w klasycznych beżach i nude o błyszczącym wykończeniu, że mimo wielu prób nie mogę się do nich przekonać. Dlatego all eyes on nudes 3036 najmniej spodobał mi się z całej szóstki. O takim odcieniu mówiło się kiedyś wielbłądzi beż.
Ma matowe wykończenie i mam wrażenie, że jest najbardziej gęsty z całej kolekcji. Pewni dlatego malowanie nim było dość trudne. Trzeba się naprawdę przyłożyć, by rozprowadzić go równo i bez widocznych smug. Dlatego warto przed malowaniem wypolerować paznokcie lub użyć bazy wyrównującej płytkę (np. Essie Ridge Filling). Wystarcza dwie warstwy lakieru - pierwsza bardzo cienka, druga grubsza.
Wrap me up 3034 to bardzo ciekawy odcień kremo-różu. Taki odcień uzyskamy gdy do szklanki mleka wpadnie kropla krwi. Ma matowe wykończenie, ale już nieco mniej matowe niż all eyes on nudes 3036.
Stanowi doskonałe tło pod wszelkiego rodzaju stempelkowe wzorki, tu ze złotymi wzorami z płytki MoYou Gothic.
Ma najsłabszą pigmentację z całej szóstki, wymaga 3 cienkich warstw.
Ma najsłabszą pigmentację z całej szóstki, wymaga 3 cienkich warstw.
Za konsystencja jest na tyle rzadka, że maluje się nim dużo łatwiej niż
karmelowym poprzednikiem. Trwałość ma całkiem dobrą - ponad 2 dni bez
bez wytartej powierzchni. Wygląda tak samo dobrze w matowej wersji jak również z połyskiem - patrz środkowy i mały palec.
W zależności od oświetlenia bardziej fioletowy albo bardziej brązowy. Comfy in cashmere 3037 to jeden z tych lakierów, których kolor trudno opisać jednym słowem. Jego niesamowity urok potęguje delikatny, ale jednak widoczny niebieski schimmer. Dzięki tym opalizującym drobinkom paznokcie wyglądają jak oprószone gwiezdnym pyłem.
Konsystencję ma podobną do Wrap me up 3034, czyli dość gęstą, więc wymaga uwagi i dokładności. Dla mniej cierpliwych polecam wersję na szybko - z lakierem nawierzchnim (wskazujący palec). I dla mnie w tej wersji wygląda najładniej. Do pełnego pokrycia płytki wystarczą dwie dość cienkie warstwy. Lakier wysycha bardzo szybko (2 warstwy ok. 15 minut do pełnego utwardzenia), podobnie jak pozostałe kolory z kolekcji Cashmere Matte.
Just stitched 3035 to miłość od pierwszego pomalowania. Ciepły, perłowy róż o satynowym wykończeniu dzięki opalizującym na turkusowo drobinom po wyschnięciu zyskuje lekko oszronione wykończenie. Przypomina ciastko pokryte różowym lukrem.
Stał się moim ulubieńcem z powodu koloru oraz najłatwiejszej aplikacji. Jest najrzadszy z całej kolekcji, najłatwiej się rozprowadza i ma najmniejsze skłonności do tworzenia nieestetycznych bruzd.
Oprócz tego ma bardzo dobra pigmentację, tzn. 2 warstwy: pierwsza bardzo cienka i starannie nałożona i druga nieco grubsza.
Podobnie jak w przypadku pozostałych kolorów najładniej wygląda na gładkiej, wypolerowanej płytce.
Podobnie jak w przypadku pozostałych kolorów najładniej wygląda na gładkiej, wypolerowanej płytce.
Jego mocną strona jest także trwałość - ponad 3 dni, co jest niezłym osiągnięciem jak na lakier matowy.
Coat couture 3038 to ciemna odmiana taupe, czyli mix fioletu, szarości i brązu obsypana milionem turkusowo-zielonych iskierek.
Kolor najtrudniejszy do sfotografowania, aparat w niektórych momentach widzi go jako ciemny brąz a czasami wydobywa z niego niebieskie tony. Dlatego tak naprawdę najlepiej zobaczyć go na żywo.
Wygląda równie ładnie solo (satynowe wykończenie), jak z nabłyszczającym topem. Do pełnego pokrycia płytki wystarczą 2 warstwy lakieru. Ma dość gęsta konsystencję, ale nie tak gęstą jak all eyes on nudes 3036, dlatego malowanie nim nie powinno sprawiać trudności.
I na koniec zostawiłam sobie kolor, którym zachwyciła się połowa blogosfery. A druga połowa jeszcze nie widziała go na żywo. Mowa o granatowo-czarnym niczym krucze skrzydło spun in luxe 3039.
Jest jednym z rzadszych lakierów z kolekcji, więc maluje się nim bez większych problemów.
Kolor bardzo mocny, tak intensywny, że przy odrobinie wprawy wystarczy jedna grubsza warstwa lakieru, by za jednym zamachem pokryć cała płytkę. Trwałość dobra - minimum 2 dni. Trzeciego dnia dołożyłam zdobienie (srebrne stemple) i lakier nawierzchni. Niestety tej wersji nie zobaczycie, bo zdobienie nie wytrzymało do czwartego dnia.
Cała kolekcja dostępna jest wyłącznie w formie profesjonalnej (wąski pędzelek) w wybranych nail-barach w cenie 45 zł/szt.
Ciekawi was czy lakiery nadają się do stemplowania? O tym napiszę w osobnej notce.
Zobaczymy, czym jeszcze zaskoczy nas Essie w tym roku.
A który kolor z kolekcji Cashmere Matte was uwiódł?
Super kolekcja! Najbardziej podoba mi się ten przesliczny różowy :)
OdpowiedzUsuńMi też, ale i czerń wymiata :)
UsuńTen granat jest obłędny i będę na niego polować!!!
OdpowiedzUsuńPozostałe opalizujące kolorki mimo iż nie są to moje kolory to dzięki tej opalizującej mgiełce też mi się podobają.
Nie polecam tylko All Eyes on Nude, nie spodoba ci się :)
Usuńpiękne kolory
OdpowiedzUsuńA które najbardziej wpadły ci w oko?
UsuńWrap me up jak dla mnie jest faworytem tego zestawu :)
OdpowiedzUsuńTaki przyjemny z niego pudrowy róż :)
Usuńnie przepadam za matowymi wykończeniami, ale z nabłyszczającym topem jak najbardziej kolorki mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńU mnie z matami bywa różnie :)
UsuńPoza pierwszym wszystkie sa przecudowne
OdpowiedzUsuńNie sposób się z tobą nie zgodzić :)
UsuńTrzeba przyznać, że matowe lakiery mają coś w sobie...
OdpowiedzUsuńMają w sobie coś eleganckiego :)
Usuńwszystkie kolory mnie się podobają :)
OdpowiedzUsuńMi prawie wszystkie, poza nudziakiem :)
UsuńPiękne kolorki, ten średni brąz najbardziej mi się spodobał
OdpowiedzUsuńTaki karmelek :)
UsuńBoskie kolory, jestem oczarowana:)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńEssiaki cudowne ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze :)
Usuńprzesliczne, a ta wersja ze zlotymi stempelkami wprost mnie oczarowala!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJust stiched jest piękny :)
OdpowiedzUsuńTen róż podoba się widzę każdemu :)
UsuńWszystkie kolorki są cudowne, ale najpiękniejszy chyba to Just stitched ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I znowu róż :)
Usuńniezwykle eleganckie, wszystkie :) bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia wykończenia :)
UsuńLubię takie wykończenia ;) Podoba mi się cała seria ;zwłaszcza ciekawie ten kremowo-różowy wygląda ;)
OdpowiedzUsuńRóżyk wymiata :)
UsuńGdybym miała wybierać...zdecydowałabym się na wszystkie;)
OdpowiedzUsuńJa nie kupiłabym nude :)
Usuńtrzy ostatnie i ten najjaśniejszy muszą być moje!
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńKolory bardzo ładne, dwa ostatnie - moi ulubieńcy :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne kolory zwłaszcza ostatni :)
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszy jest Just stitched - pudrowy róż. Cudo!
OdpowiedzUsuńRóż! Oczywiście :)
UsuńZ jednej strony ta kolekcja mi się podoba, z drugiej - wykończenie nie do końca mnie przekonuje. Chyba przyzwyczaiłam się do błysku jaki daje mi top Sally Hansen Insta Dri i ciężko mi z niego zrezygnować :) Dużo bardziej podpasowała mi Flowerista :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Mat albo sie lubi albo nie. Ale zobacz jakie one piękne po przykryciu topem :)
UsuńCiężko wybrać ulubieńca, ale ten perłowy róż skradł moje serce :)
OdpowiedzUsuńI znowu róż :)
Usuńpiękna kolekcja.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą Ania :)
Usuń