W nawale obowiązków wyleciało mi z głowy czerwcowe denko. O lipcowym też pewnie bym zapomniała, gdyby nie to, że przepełniła mi się torba do której sukcesywnie wrzucam puste opakowania.
Body Lotion firmy Bath&Body Works o wiele mówiącej nazwie Coconut Lime Breeze dostałam w zeszłym roku na imprezie blogerskiej z okazji otworzenia pierwszego sklepu.
Tyle musiał czekać na swoją kolej. Co do samego balsamu to moja opinia o nim jest taka sama jak o wszystkich balsamach Bath&Body Works: warto kupić dla ładnego zapachu (szczególnie w duecie z mgiełką z tej samej linii), ale nie ma co oczekiwać dużych właściwości pielęgnacyjnych. Dlatego lubię je w lecie, bo są lekkie, ładnie pachną i szybko się wchłaniają.
Coconut Lime Breeze, czyli duet kokosa i limonki kojarzy mi się z tropikalnym drinkiem i pewnie zabrałabym go na urlop, gdyby nie to, że ostatnio go w sklepie nie widziałam. Ale na stronie amerykańskiej ciągle jest, więc mam nadzieję, że to tylko chwilowa nieobecność.
Ujędrniający balsam do biustu i dekoltu od Pat&Rub na pewno doczeka się osobnej recenzji. Wiele osób (w tym mnie) przeraża dość wysoka cena, ale uwierzcie mi - jest warty każdej złotówki.
Organique Oil Bath&Massage o zapachu pomarańczy polubiłam tak mocno, że trafił do ulubieńców zeszłego roku --> KLIK. Ponieważ o tej porze roku wolę lżejsze zapachy, przerzuciłam się na wersję z miętą i eukaliptusem.
Szampon i Płyn do mycia niemowląt i dzieci Pat&Rub na stałe zagościł w szafce Anielki. Nie ma nic lepszego do mycia długich i niesfornych, ale delikatnych dziecięcych włosów.
Dwa żele pod prysznic: Luksja CarePro Nourish i Bath & Body Works Paris Amour shea witamine shower gel polubiłam ze względu na ciekawy zapach, ale tęsknić za nimi nie będę.
A teraz to o czym wbrew pozorom lubię pisać, czyli tzw. niewypały: kąpiel do stóp Feet Up z Oriflame (nic ciekawego poza ładnym zapachem), brzoskwiniowe mydełko do rąk Balea i jabłkowe Bath & Body Works Washington Apple Harvest Deep Cleansing Hand Soap. Całą trójkę mogę skwitować jednym zdaniem: ładnie pachną i tyle. Dodatkowo mydło Washington Apple Harvest Deep Cleansing Hand Soap wysuszyło i podrażniło mi skórę rąk. Dlatego odetchnęłam z ulgą, gdy się skończyło i mogłam otworzyć ulubioną piankę Bath & Body Works.
Czarna maska Balea Professional Oil Repair Spulung tak często pojawia się w denkach, że to powinno wystarczyć, by zachęcić was do jej zakupu. Więcej możecie poczytać tu --> KLIK.
Szamponu GUHL nie polecam nawet największemu wrogowi: masakrycznie wysusza skórę głowy.
Odżywka Balsamo Districante jest rewelacyjna... w roli żelu do golenia. Na włosy za słaba. I do tego ten zapach taniego, pseudokokosowego mydła, fuj! :(
Próbki najrozmaitsze, bo i takich staram się pozbywać z jakże pokaźnej kosmetyczki. Oczywiście zużywając je. Najwięcej mogę napisać o masce do twarzy Tołpa Botanic, czarna róża. odżywcza maska-peeling regenerująca: kupić i regularnie używać, bo nie dość że dobrze wygładza skórę to jeszcze pięknie pachnie.
Kolagenowa maska algowa Bielenda Professional zachwyciła mnie od pierwszego użycia. Dostałam kilka wersji tej maski od firmy Beauty-Flo i wiem że na tym się nie skończy. Mają tą przewagę nad drogeryjnymi odpowiednikami, że bez problemów schodzą w jednym kawałku. W sierpniu opisze kolejne wersje: złota i perłową a może nawet pokuszę się o napisanie posta o ulubionych maskach.
Kolejna rzecz firmy Bath&Body Works bez której nie wyobrażam sobie życia - odświeżacz elektryczny Wallflowers. Szkoda, że nie zapisałam sobie nazwy tego zapachu, bo bardzo udana kompozycja - świeżej, wiosennej trawy zaraz po deszczu.
Średnio udany zestaw do włosów. Wykończyłam już cały zapas Jantaru (3 butelki) i ze smutkiem stwierdzam, że na mnie on nie działa. Tak samo migdałowy olejek do włosów Alverde.
Ulubiona pianka pod prysznic Balea o zapachu jogurtu truskawkowego ♥ Będę za nią tęsknić.
Tak samo jak za Body Spray Grapefruit Bambus od Alverde.
Tonik Clearskin Avon kupuję jak tylko pojawi się w promocyjnej cenie, ponieważ ładnie podsusza pojedyńcze niedoskonałości. Globalnie staram się nie używać, bo wysusza mi policzki na wiór.
O micelarnym płynie AA Hial Collagen z kwasem hialuronowym pisałam tu --> KLIK.
O Flos-Lek Arnica płyn micelarny do demakijażu skóry naczynkowej mam nie do końca sprecyzowana opinię. Z jednej strony faktycznie oczyszcza skórę z makijażu a przy tym nie podrażnia. A z drugiej nie nadaje się do demakijażu oczu, bo piecze żywym ogniem. Do ulubionej Biodermy Sensibio AR H2O niestety mu daleko. Na pewno warto wypróbować, szczególnie gdy ktoś ma mniej wrażliwe oczy niż ja.
Jantar nie działa i na mnie.. :(
OdpowiedzUsuńDałabyś mi znać gdy napiszesz recenzję tego balsamu do biustu Pat&Rub? Strasznie jestem go ciekawa :)
OdpowiedzUsuńszkoda że ten płyn z flosleku piecze; chętnie bym go kupiła
OdpowiedzUsuńCiekawe denko:)
OdpowiedzUsuńStrasznie żałuję, że nie mam dostępu do kosmetyków Balea, bo bardzo chętnie bym je wypróbowała. Tyle dobrego o nich słyszałam.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie!
Oj wiele produktów z twojego denka juz kiedyś próbowałam i w większości podzielam twoją opinię :) Co do toniku z Avon polecam fioletowy :)
OdpowiedzUsuńja tego typu wcierki już dano odstawiłam, ,może na początku na mnie działały ale później albo zmienili skład albo mój skalp zaczął źle reagować
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć ! Chętnie parę produktów bym wypróbowała z Twojego denka ! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych produktów odziwo! :) Ale płyn z luksji miałam w innej wersji zapachowej i bardzo fajny jak za tak niską cenę, widziałam go gdzieś w promocji nawet za 4 zł :) A denko ogromniaste, można śmiało lecieć na zakupy po zapasy! ;D
OdpowiedzUsuńten balsam ujędrniający z P&R trafia na moją wishlistę, ale oczywiscie czekam na recenzje ;)
OdpowiedzUsuńa co do toniku clerskin od Avon, to mam identyczne zdanie - sprawdza sie w malych ilosciach :)
Rzeczywiście włosy mi po Jantarze nie zgęstniały, ale fajnie odbijał czuprynę od nasady.
OdpowiedzUsuńUwielbiam balsam do biustu z P&R. Kupuję go regularnie i nie znalazłam na razie nic lepszego :)
OdpowiedzUsuńYyy tylko Luksja mi znana ;) Mimo, że konsystenacja wpływała negatywnie na wydajnośc, to całkiem ciekawy był i może kiedyś jeszcze się na niego skuszę ;)
OdpowiedzUsuńDużo tego się uzbierało :)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione posty- denka! ♥
OdpowiedzUsuńCałkiem ładnie Ci poszło, ależ ja mam chrapkę na ten ujędrniający balsam do biustu i dekoltu z Pat&Rub...Uwielbiam tą serię do włosów Oil Repair z Balei. Przypomniałaś mi, że dawno nie miałam ich kosmetyków.
trochę Ci się tego zebrało;)
OdpowiedzUsuńspore denko! jestem zaciekawiona tymi rosyjskimi kosmetykami. chyba zrobię sobie "małe" zamówienie :)
OdpowiedzUsuńduże zużycie ;) widzę kilka perełek ;)
OdpowiedzUsuńMnie też Jantar nie lubi ;/ z chęcią wypróbowałabym tą maskę z Bielendy :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam produkty z Balea tak więc bede musiała zaopatrzyć sie w ta czarna maskę;) ohh chciałabym zużywać wszystko w tak ekspresowym tempie, niestety nie mam cierpliwości do balsamów:O
OdpowiedzUsuńciekawe denko,sporo tego:)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo kosmetyków,. których nie znam :) Warto czytać Twoje denka :)
OdpowiedzUsuńCałkiem spore denko :) Poza Jantarem który czeka u mnie na swoją kolej nie znam właściwie żadnego z wymienionych przez Ciebie produktów. Balsamy B&BW i mnie nie zachwyciły, poza pięknymi zapachami oczywiście :)
OdpowiedzUsuńB&BW zawsze <3 szczególnie paryski zapach! najlepszy na świecie!
OdpowiedzUsuń