Łącząc stare z nowym, pożyczone z niebieskim Essie prezentuje ślubną kolekcję, idealną na ten wyjątkowy dzień. Sześć odcieni stworzonych specjalnie po to, by podkreślić urodę Panny Młodej w najważniejszych chwilach jej życia: od zaręczyn, poprzez ślub aż do podróży poślubnej.
Kolekcja składa się z czterech delikatnych odcieni pastelowych róży, beżów i fioletu oraz dwóch intensywnych odcieni róży i czerwieni przeznaczonych specjalnie dla druhen.
Brides no grooms (896) to dość intensywny, ale pasujący do każdego typu urody malinowy róż, happy wife happy life (895) to dość kontrowersyjny jak dla panny młodej odcień ciepłej, pomidorowej czerwieni. Na pewno sięgną po niego wszystkie przebojowe panny. A te mniej odważne pomalują nim paznokcie u stóp. Hubby for dessert (892) to przepiękny, liliowy róż o odcieniu mlecznego koktajlu z jeżyn i truskawek.
Tying the knotie ( 891) to przezroczysty, mleczny róż, brzoskwiniowy worth the wait (893) delikatnie opalizuje na fioletowo i różowo a brides to be (894) to klasyczny, ciepły beż o żelowym wykończeniu.
Trudno mi samej w to uwierzyć, ale nie pamiętam jakiego koloru miałam paznokcie w dniu swojego ślubu. Czas zatarł wspomnienia, na zdjęciach nie widzę dokładnie koloru. Ale z tego co pamiętam był to delikatny, mleczny róż. A mimo gdybym miała wybierać dziś postawiłabym na mocny akcent kolorystyczny, np. manicure w kolorze kontrastowym do wiązanki ślubnej. Coś takiego jak brides no grooms. Kolor zachwycił mnie idealną konsystencją i tym, że, wystarczyły 2 warstwy lakieru (tyle mam na zdjęciach).
Klasyczny karmelowy beż brides to be przypadnie do gustu paniom, które lubią tzw. french. Według mnie nadaj się idealnie do tego celu, głównie z powodu żelowego wykończenia i słabszej pigmentacji.
Do pełnego pokrycia płytki paznokcia tak, by nic nie prześwitywało potrzebujemy 3 warstw lakieru. I tyle mam na zdjęciach. A oprócz tego Seche Vite, by skrócić czas wysychania i pogłębić połysk.
Wiele osób narzekało na ten odcień, że słabo się nim maluje i pozostawia smugi. Może mam inny lakier, bo nic takiego nie zaobserwowałam. Malowało mi się nim łatwo, szybko i przyjemnie, smużenia nie zauważyłam. Całkiem trwały z niego kolega, wytrzymał bez uszczerbku 3 dni. Wytrzymałby może i dłużej, ale takie kolory to nie moja bajka, więc go zmyłam.
Brzoskwiniowy worth the wait ma specyficzne wykończenie, które jednym się podoba (mi!), innym nie, bo kojarzy się z perłowymi lakierami z lat 80-tych. Mimo pewnego podobieństwa do nieco tandetnej perły mu daleko.
Jest jednym z rzadszych lakierów Essie jakie mam w swojej kolekcji, ale mimo tego maluje się nim dobrze. Kolor można łatwo budować: od paznokci delikatnie muśniętych kolorem (1 warstwa) aż do pełnego pokrycia, czyli wersji, która widzicie na zdjęciach - 3 warstwy lakieru.
Poszczególne warstwy schną na tyle szybko, że nie musiałam sięgać po Seche Vite.
Użyłam go także do zdobienia na środkowym palcu. Wycieniowałam worth the wait płatki kwiatków na odbitym wcześniej wzorze.
I na koniec porównanie kolorów do tych z poprzednich kolekcji.
Od mojego ślubu minęło już tyle czasu, że nie pamiętam jakiego koloru miałam paznokcie w tym dniu. Pamiętam na pewno, że u stóp była to intensywna czerwień. Ale gdybym dziś miała stanąć na ślubnym kobiercu na pewno wybrałabym brides no grooms. Z czystej przekory :D
A jaki byłby wasz wybór?
U mnie byłby chyba taki sam wybor, jakbym miała z tych wybierać :)
OdpowiedzUsuńOczami wyobraźni widzę cię w białej sukni i czerwieni na paznokciach :)
UsuńWorth the wait śliczny <3
OdpowiedzUsuńW buteleczce taki sobie, bo ja za nude nie przepadam. Za to na paznokciach jak najbardziej :)
UsuńPiękne zdobienia, wszystkie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNajbardziej podoba mi się ciemny róż :) Śliczne paznokcie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńPiękne są te kolory ! Zwłaszcza różo czerwienie <3
OdpowiedzUsuńbeautystyle-paula.blogspot.com
Może nie do końca ślubne, ale zgadzam się z tobą - czerwienie i róże najpiękniejsze :)
UsuńJa do ślubu miałam dwie warstwy mlecznego lakieru, który wyglądał trochę jak french i srebrne naklejki z wzorami kwiatów. Myślę, że dzisiaj postawiłabym na taki sam zestaw kolorystyczny. Bardzo podoba mi się róż, uwielbiam takie odcienie, ale to brides to be skradł moje serducho.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że ja swojego ślubnego manicure wcale nie pamiętam, takie były emocje :)
UsuńJa na pewno namalowałabym coś na swoich paznokciach - kwiatki albo wzór sukni ślubnej i garnituru. Na pewno nie byłyby jednokolorowe! :) Z Twoich zdobień bardzo podoba mi się pierwsze i 3 ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pomysły na ślubne zdobienia :)
UsuńAle piękne wzory!!! <3
OdpowiedzUsuńTakie dla przełamania nieco nudnych kolorów ;)
UsuńCudowne pazurki
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMnie też najbardziej podoba się Brides no grooms :)
OdpowiedzUsuńAle w necie znalazłam, że jest prawie identyczny jak Au Natural.
Niestety nie mam Au Natural, więc nie mam porównania :(
Usuńjeśli kiedyś będę wychodzić za mąż to na pewno nie będę miała mlecznych paznokci, bo pewnie chciałabym się czuć sobą, a mlecznych paznokci nie noszę nigdy nigdy. może byłby to jakiś matowy nude, ale pewnie jednak postawiłabym na kolor. może granat, a może właśnie coś w róż albo czerwień malinową. no nie wiem, właściwie to nie planuję takich szczegółów. Może decyzję podejmę dzień przed, kto mnie tam wie. Mam właśnie na paznokciach Watermelon i tak teraz patrzę, że nawet on mógłby być. Nie wychodzę za mąż jeszcze, więc zastanowię się jak nadarzy się okazja ;P
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że Watermelon ładnie komponowałby się z bielą sukni. Mnie kusi jeszcze pójście na całość z takimi kolorami jak Midnight Cami albo Russian Roulette :D
UsuńNa ślub nie wybrałabym żadnego z nich, ale na codzień coś by się znalazło ;) D.
OdpowiedzUsuńA co wybrałabyś na ślub? :)
UsuńOstatni podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńI po niego sięgam ostatnio najczęściej :)
Usuńpatrząc z perspektywy czasu powinnam była wybrać czarne paznokcie na swój ślub< a nie piękny bialy french z deLikatnym kwiatowym wzorem
OdpowiedzUsuńNa pewno byłoby ciekawie :)
UsuńMina teściowej - bezcenna ;)
cała kolekcja jest piękna. Ale Tying the knotie wpadł mi najbardziej w oko :)
OdpowiedzUsuńO! Ciekawe dlaczego? :)
UsuńTe pazurki z niebieskim dodatkiem bardzo mi sie podobają. Są obłedne.
OdpowiedzUsuńA kolory to malinka jest ładna
Idealny na mój ślub byłby Time for me time;)
OdpowiedzUsuńCiekawe zdobienia;) Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńŚliczności! Wszystkie piękne.
OdpowiedzUsuńBrides to be idealny jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie bardzo :)
UsuńTen odcień hubby for desert, lekko wpadający w fiolet mnie kusi. Te beżowe odcienie również wyglądają fenomenalnie.
OdpowiedzUsuńBeże jak beże. Dla mnie nieco nudne :)
UsuńPodoba mi się ta kolekcja :)
OdpowiedzUsuńmi też, mimo iż nie do końca ślubna :)
UsuńŚwietne kolory.
OdpowiedzUsuńByły już wyniki konkurs z lakierami Essie czy przegapiłam? :)
Odcień Worth mega mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńI mi też, ulubiony nudziak zeszłego roku :)
Usuń